Eko, znaczy oszczędnie

Data publikacji: 6 lipca 2012, 00:00

Stosując zasady ekojazdy można zmniejszyć zużycie paliwa minimum o litr na każde 100 km. Rocznie oszczędzamy co najmniej 1000 złotych. Do atmosfery wypuścimy pół tony mniej CO2.

Ekojazda, lub jak z języka angielskiego przyjęło się określać, eco-driving, to taki sposób jazdy, który sprawia, iż eksploatacja samochodu kosztuje możliwie mało, a jazda nie powoduje niepotrzebnego stresu, jest bezpieczna i na tyle, na ile to możliwe, niedegradująca portfela i środowiska. Wokół pojęcia ekojazdy narosło wiele nieporozumień. Niezorientowani w temacie sądzą, że kierowcy preferujący ten styl użytkowania samochodu są uciążliwi dla innych użytkowników dróg, jeżdżą zbyt wolno i nie potrafią odpowiednio szybko i właściwie reagować w dynamicznie zmieniających się realiach ruchu drogowego.

Nic bardziej błędnego. Tak naprawdę ekojazda to wyższy stopień wtajemniczenia w sztukę użytkowania samochodu. Użytkowania, bo chodzi nie tylko o poruszanie się po drogach i ulicach, ale również o właściwą eksploatację samochodu, jego obsługę i serwisowanie. Ktoś kto perfekcyjnie opanuje technikę jazdy i wszelkie manewry, a także świadomie i zgodnie z wymogami technicznymi użytkuje samochód, jeździ nie tylko taniej niż ci, którzy takich umiejętności i wiedzy nie posiedli, ale również „ekologicznie”. Płaci mniej za paliwo, rzadziej dochodzi w jego samochodzie do defektów, w mniejszym stopniu zużywają się poszczególne podzespoły. I, to zrozumiałe, jest mniej uciążliwy dla ziemi, powietrza i wody. Właściwie rozumiana ekojazda to nic innego, jak harmonijne i zgodne ze zdrowym rozsądkiem wykorzystanie samochodu do transportu, ale też i do czerpania frajdy z jazdy, przy możliwie niskich kosztach. Mowa i o kosztach finansowych użytkownika auta, jak i stratach wynikających z degradacji ekosystemu.

Doświadczenie wskazuje, że stosując w codziennej jeździe zasady ekojazdy można zaoszczędzić od 0,5 do 1,5 litra paliwa na każdych 100 kilometrach. Nietrudno obliczyć, ile pieniędzy - jedynie na samym paliwie - można zaoszczędzić w skali miesiąca czy roku. Ważne, że świadome stosowanie technik ekojazdy to jazda mniej agresywna i bezpieczniejsza zarówno dla kierowcy, jak i innych użytkowników dróg. Również i zużycie samochodu, opon, klocków hamulcowych, elementów zawieszenia czy skrzyni biegów jest mniejsze, co sprawia, że wizyty w warsztacie stają się mniej kosztowne. Skoro jest tak pięknie, to dlaczego wcale tak nie jest? Skoro tak korzystna jest ekojazda, to dlaczego mało kto  sądząc po zachowaniu kierowców na drogach - stosuje się do korzystnych zasad?

Kilka powodów. Po pierwsze szkolenie. Osoby posiadające prawo jazdy mają dokument uprawniający do prowadzenia samochodu, ale jest to dokument, który wcale nie stwierdza tego, że posiadacz potrafi jeździć samochodem. Instruktorzy szkół jazdy przyznają, że celem szkolenia jest przygotowanie kursantów do zdania testów i bezbłędnego zaliczenia przejażdżki po mieście oraz manewrów parkingowych. Sztukę pokonywania zakrętów lub zrozumienie zachowania się samochodu w poślizgu czy przy hamowaniu z większych prędkości pozostawiają samodzielnemu zgłębianiu przez świeżo upieczonego kierowcę. Trudno zatem do tak przygotowanych kierowców mieć pretensje o złe nawyki, nerwowe czy wręcz agresywne zachowania albo elementarne błędy na drodze. W miarę nakręconych kilometrów tych błędów, niemądrych zachowań czy agresji jest coraz mniej. Złe nawyki najczęściej utrzymują się latami.

Po drugie - ekologię generalnie mamy w nosie. Co prawda ludzi świadomych postępującej degradacji biosystemu jest coraz więcej, ale równie dużo bezmyślnego niszczenia lasów, śmieci wyrzucanych byle jak (bez segregacji) i byle gdzie (w lasach), marnotrawstwa energii (czyli węgla, gazu i ropy naftowej).  Wciąż zbyt mało Polaków oszczędza wodę czy energię dlatego, że rozumieją, jak bardzo jest to potrzebne współczesnym i przyszłym pokoleniom. Bardzo niewielu zużywa wszystkiego tyle, ile trzeba, ale ani grama, ani kropli więcej niż jest to potrzebne, z poczucia odpowiedzialności za to, co zostawiamy naszym dzieciom. Ale większość starannie sprawdza, ile trzeba zapłacić za ogrzewanie domu, ile za energię elektryczną, ile kosztuje woda, ścieki czy wywóz śmieci. I ile kosztuje paliwo do samochodu. Wysokość rachunków jest najbardziej przekonującym argumentem za oszczędzaniem.

Po trzecie wiedza, a raczej jej brak. O stanie zasobów naturalnych, gazach cieplarnianych, dwutlenku węgla w atmosferze, o ubocznych skutkach rozwoju współczesnej cywilizacji dociera do nas za pośrednictwem mediów, publikacji popularnonaukowych, bardziej czy mniej spektakularnych akcji organizacji ekologicznych… Z natury swej jest to wiedza powierzchowna, przeświadczenie raczej, że kondycja Ziemi jest coraz gorsza.  Nie ulega wątpliwości, iż zasoby naturalne są ograniczone, wydobycie ropy czy gazu coraz trudniejsze i droższe. Mało który kierowca zastanawia się nad tym, jak będzie wyglądał świat za lat trzydzieści, bardziej interesuje go, ile dziś kosztuje paliwo, ile będzie kosztowało jutro. A kto wie o tym, że każdy litr paliwa spalonego w silniku samochodu to 2,5 kg dwutlenku węgla wyemitowanego do atmosfery? No, kto wie?

„Ekojazda, czyli…” nie wyjaśnia, dlaczego adepci kursów na prawo jazdy nie potrafią jeździć eko, ba, czasem w ogóle nie potrafią jeździć. Nie jest też programem edukacyjno-informacyjnym, który sprawi, że czystość powietrza, wody i ziemi stanie się najważniejszym tematem towarzyskich rozmów, publicznych debat i osobistą ambicją każdego z nas (choć może tak powinno się stać). „Ekojazda, czyli…” nie jest opisem stanu naturalnego środowiska i zmian, jakie czyni w nim motoryzacja, ani też futurologiczną wizją przyszłego obrazu naszego globu. Ta książka ma pomóc tym, którzy chcieliby jeździć tyle, ile chcą i muszą, oszczędzając przy tym trochę grosza. A jeśli stosując zasady ekojazdy można zmniejszyć zużycie paliwa co najmniej o litr na każde 100 km, to przy przebiegu rocznym około 20 tysięcy kilometrów oszczędzimy 200 litrów paliwa. Proszę to przemnożyć przez cenę wyświetloną na dystrybutorze. Do tego w powietrze wypuścimy o pół tony mniej CO2. No i co, opłaca się jeździć zgodnie z regułami ekojazdy?

Mirosław Rutkowski

 

Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.