Felieton Dyktatora (5)

Data publikacji: 15 lipca 2014, 09:15 Data aktualizacji: 15 lipca 2014, 11:32

Czy nie jest Wam głupio?

Każdego roku w okresie wakacyjnym ginie w wypadkach kilkaset osób, a kilka tysięcy zostaje rannych. Polskie drogi należą do najbardziej niebezpiecznych w Europie. I to wcale nie dlatego, że są kiepskiej jakości, ale dlatego, że kierowcy wyczyniają na nich takie rzeczy, które w bardziej cywilizowanych motoryzacyjnie krajach nikomu nie przyszłyby do głowy. Wystarczy pooglądać sobie filmiki z samochodowych kamerek, zamieszczane na YouTube.

Z jednej strony widzimy zadziwiającą nieporadność,  problemy z zaparkowaniem samochodu albo zawróceniem, a z drugiej szaleńcze wybryki – wyprzedzanie na zakrętach, wyprzedzanie „na trzeciego”, spychanie na pobocza nadjeżdżających z przeciwka. A do tego dochodzi jeszcze wszechobecne chamstwo i prostactwo – każdy incydent na drodze skutkuje wyzwiskami, wulgarnymi gestami, a nawet rękoczynami.

I co by nie powiedzieć, Szanowni Instruktorzy, to są przecież Wasi uczniowie, absolwenci Waszych OSK !

Oczywiście, zaraz usłyszę głosy, że przecież skoro delikwent lub delikwentka zdali egzamin, zostali dopuszczeni do ruchu, otrzymali prawo jazdy, to wina egzaminatorów, a nie Wasza. Wiem, wiem, wy szkolicie świetnie, robicie, co możecie, by nauczyć ludzi jeździć prawidłowo i bezpiecznie. No i rzecz jasna, nie macie wpływu na to, co byli kursanci robią potem, kiedy już staną się kierowcami.  Takie tłumaczenia słyszałem już wielokrotnie.

Jeśli tak, to dlaczego na drogach porusza się tylu, przepraszam, idiotów i tyle oferm? Dlaczego tylu kierowców jeździ w sposób ewidentnie niebezpieczny, a czasem wręcz bandycki, nie przewidując możliwych zagrożeń? Narażając na śmierć Bogu ducha winnych ludzi?

Bardzo wielu wypadków można by uniknąć, gdyby kierujący potrafił przewidywać rozwój sytuacji na drodze, a nie tylko patrzył bezmyślnie przed siebie i naciskał pedał gazu. Oto prosty przykład. Skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną, przed nami sygnał zielony. Samochody podążające z przeciwnego kierunku ustawiają się do skrętu w lewo. Czekają. W takiej sytuacji większość kierowców śmiało naciska pedał gazu, bo przecież mają zielone światło. Droga otwarta! A więc gaz do dechy! Byle zdążyć przelecieć! Tyle tylko, że jeśli któryś z kierowców tych oczekujących na skręcenie w lewo pojazdów nie zauważy naszego pędzącego auta i ruszy, zderzenie będzie nieuniknione. Nic już nie zdołamy zrobić! Taką ewentualność też przecież trzeba zakładać, takie przypadki zdarzają się bardzo często. Na skrzyżowaniu z tzw. lewoskrętami widoczność jest ograniczona, właśnie przez skręcające z obu kierunków pojazdy.

Jeśli więc kierowca w takiej sytuacji jedzie przez skrzyżowanie ze znaczną prędkością, np. 90 km/h, „dusząc” pedał gazu, to trudno nazwać go człowiekiem myślącym. Pojazd jadący z taką prędkością pokonuje w ciągu 1 sekundy 25 metrów. Przeciętny czas reakcji kierowcy wynosi 0,5 sekundy. Tyle samo trwa przeniesienie stopy z pedału gazu na pedał hamulca i uruchomienie układu hamulcowego. A zatem, gdy dojrzymy wjeżdżający nam przed maskę pojazd z odległości 25 metrów, nawet nie zdążymy rozpocząć hamowania! Walniemy w niego w pełną prędkością!

Czy Wy, Szanowni Instruktorzy, takie kwestie wyjaśniacie swoim kursantom? Czy ostrzegacie ich przed takimi niebezpieczeństwami?

Bardzo często mam wrażenie, że nauka jazdy polega jedynie na takim przygotowaniu kursanta, by panował jako tako nad pojazdem, nauczył się nie mylić pedałów, umiał płynnie ruszyć i hamować, włączać kierunkowskazy i zdołał przejechać egzaminacyjną trasę.  Jest to zatem jedynie elementarz, podstawowy techniki kierowania. Jak mawiał wiele lat temu mój instruktor, tego nawet małpę można nauczyć.

A czy na kursie na prawo jazdy uczy się także myślenia? Czy przestrzegacie swoich kursantów przed możliwymi zagrożeniami, czy zwracacie uwagę: „popatrz na ten samochód przed nami, jedzie jakoś niezdecydowanie, więc poczekaj z wyprzedzaniem, zwolnij, zobacz, co zrobi?”

Czy podpowiadacie: „przygotuj się na konieczność hamowania, przenieś stopę na pedał hamulca, spojrzyj w lusterko, upewnij się, czy będziesz mógł uciekać na sąsiedni pas, jeśli ten pojazd ci nagle wyjedzie przed maskę?

Śmiem wątpić, zwłaszcza gdy widzę instruktora rozpartego wygodnie, niczym na leżaku, na prawym fotelu, spoglądającego na drogę albo gdzieś w bok ze znudzoną, obojętna miną.

Ja wiem, że podczas 30 godzin zajęć praktycznych nie ma czasu na gruntowną edukację kierowcy, zwłaszcza gdy pierwsze godziny musicie często poświęcać na podstawowe kwestie z zakresu techniki kierowania.

Z drugiej jednak strony bardzo ważne jest wpojenie początkującemu podstawowych zasad: myśl (także za innych), przewiduj, bądź nieufny, nie przeceniaj swoich umiejętności, jedź wyraźnie, zdecydowanie i dynamicznie, naucz się wyczucia gabarytów pojazdu, nie daj się sprowokować chamom, których spotkasz na drodze, opanuj nerwy i emocje, bądź uprzejmy, staraj się ułatwić jazdę innym, jeśli chcesz, żeby i tobie pomagano…

No i pozostaje wreszcie coś takiego, jak ambicja i duma zawodowa każdego nauczyciela. Wy przecież nauczycielami jesteście. Czy nie jest Wam zatem czasami trochę głupio, że wśród absolwentów Waszych szkół jest tak dużo kiepskich i niebezpiecznych, a także niekulturalnych kierowców? Czy nie ma w tym choćby odrobiny Waszej winy?

Wiem, wiem, to nieprawda! Wasz OSK uczy doskonale, to inni uczą źle.  Mimo to życzę Wam, abyście nie spotkali się z niektórymi Waszymi absolwentami na kolizyjnym kursie…

Dyktator.

Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.