Felieton Dyktatora (8)

Data publikacji: 3 października 2014, 11:28 Data aktualizacji: 3 października 2014, 12:40
Felieton Dyktatora (8) fot. RGBStock

Ukarać Dyktatora – czyli o polskiej tolerancji

Polak ma to do siebie, że jest bardzo tolerancyjny. Baaardzo! Pod warunkiem wszakże, iż ktoś inny myśli tak samo, jak on. Jeśli ktoś ośmiela się myśleć coś innego, to natychmiast staje się śmiertelnym wrogiem.

Polak jest ponadto bardzo wesoły. Uwielbia się śmiać, ale z innych. Nie daj Boże jednak, gdy ktoś śmieje się z niego. Polak bierze wszystko, co tyczy jego, strasznie serio. On jest najlepszy, on jest bez zarzutu, on jest wspaniały. To inni są źli. On może łamać przepisy, jemu wolno. Innym absolutnie nie! On może się spóźnić, bo były korki. Inni mają być punktualni. On wie, jaka jest prawda. I to jest ta jedynie słuszna prawda!

Czytając replikę Pana Jana Szumiała na mój poprzedni felieton, odczułem radość, że ktoś angażuje się tak bardzo, iż chce mu się pisać i to specjalnie pod moim adresem, wymierzając ostrze swojego literackiego talentu w moją skromną osobę. Zazwyczaj nie odpisuję Czytelnikom na komentarze, bo jak zaznaczyłem w pierwszym swoim felietonie, nie mam ochoty na prowadzenie polemik. Skoro jednak Czytelnik, którego notabene darzę szacunkiem, napisał aż tak obszerną wypowiedź, to nie pozostawię jej bez odzewu.

Wyjaśniałem już, rozpoczynając pisanie artykulików dla L-Instruktora, dlaczego czynię to pod pseudonimem. Powtórzę raz jeszcze. Poziom dyskusji na forach internetowych bywa - mówiąc oględnie - nie zawsze salonowy. Autor tekstu jest z góry na przegranej pozycji, bo komentatorzy mogą mu swobodnie „dowalać”, rzucając rozmaite epitety i to właśnie anonimowo, podpisując swoje wypowiedzi jako „Wacek”, „Ziuta”, Instruktor”, „Łysy” itd. Dlaczego zatem ja mam wystawiać się na ostrzał, nie dysponując żadną tarczą obronną?

Gdyby obowiązywała tu zasada, że każdy musi podpisać się imieniem i nazwiskiem, z pewnością ja też nie pisałbym pod pseudonimem. Ale tak nie jest i dlatego właśnie zwę się Dyktatorem. Nie ja pierwszy i nie ostatni piszę pod pseudonimem, tak czyniło i czyni z różnych względów wielu dziennikarzy, poetów, prozaików, felietonistów… Czyżby wszyscy oni - zgodnie z tezą Pana Jana - czegoś lub kogoś się bali? Albo wstydzili tego co piszą?

J.K. Rowling napisała ostatnio pod pseudonimem powieść kryminalną. Maciej Słomczyński pisał pod pseudonimem wspaniałe powieści jako Joe Alex. Czyżby ich się wstydził? Stephen King pisał pod pseudonimem. Jerzy Urban pisał pod pseudonimem, Bolesław Prus, George Sand, Janusz Korczak, a nawet Krzysztof Kamil Baczyński czy Henryk Sienkiewicz… Gdyby tym autorom też Pan powiedział „Nigdy żadnych wypowiedzi nie udzielałem anonimowo i zawsze byłem gotowy do podpisania się pod tym co mówię”, to brzmiałoby to śmiesznie i groteskowo.

Proszę jednak nie pomyśleć, że ja porównuję się do tak wspaniałych twórców. Broń Boże. Myślę natomiast, że z pewnością nie wszyscy oni byli tchórzami albo awanturnikami, jak twierdzi w zawoalowany sposób mój Szanowny Adwersarz. Może – pisząc pod pseudonimem - mieli jakiejś inne powody, których Pan nie rozumie? I nawet rozumieć nie musi… Może to po prostu licentia poetica?

Twierdzi Pan, że ja występując anonimowo, „mogę wszystko i wszystkich bezkarnie wyśmiewać i upokarzać, dając upust swoim ukrytym problemom”. Pomiędzy upokarzaniem i ośmieszaniem, a felietonową złośliwością jest pewna subtelna różnica, której niestety Pan nie dostrzega.

Najbardziej rozśmieszyło mnie jednak w tym zdaniu słowo „bezkarnie”. Pan chciałby, jak widzę, autora dopaść i ukarać. I to już niestety w pełni pasuje do tej polskiej „tolerancji”, o której pisałem na wstępie. Ukarać Dyktatora, wykazać się rewolucyjną czujnością, ustalić nazwisko i potępić, a może nawet wymierzyć mandat z zapałem godnym dzielnego i sprawiedliwego obrońcy obrażonych i upokorzonych.

Mistrzu niedościgniony,

W tym kraju od pewnego czasu jest tak, że każdy ma prawo mówić to, co chce. Wprawdzie i tak nikomu z tego nic nie przychodzi, bo rządzący konsekwentnie czynią swoje i zazwyczaj nie przejmują się głosem ludu (no może trochę przed wyborami – rzucając obietnice bez pokrycia), ale przynajmniej pogadać sobie można.

Proszę też łaskawie nie zapominać, że ja nie jestem rzecznikiem Środowiska Szkoleniowców, podobnie jak nie jestem rzecznikiem żadnego ministerstwa. WORD-ów, itd... Nie muszę być więc „reprezentatywny”, mogę pisać to, co myślę, podobnie jak każdy.

Proponuję ponadto zapoznać się z definicją formy dziennikarskiej, jaką jest felieton. Otóż felieton (z francuskiego feuilleton) – to specyficzny rodzaj publicystyki, krótki utwór dziennikarski (prasowy, radiowy, telewizyjny) utrzymany w osobistym tonie, lekki w formie, wyrażający - często skrajnie złośliwie - osobisty punkt widzenia autora.

Uprzejmie zatem wyjaśniam, że ja nie redaguję tu referatów programowych jakiegoś stowarzyszenia, federacji lub partii, lecz właśnie felietony. Znam zaś wielu felietonistów, którzy piszą o wiele bardziej złośliwie, niż ja.

Jest Pan natomiast, jak widać, wspaniałym psychologiem, skoro wie o moich „ukrytych problemach”, o których nawet ja sam nie mam zielonego pojęcia. Zaiste, tu mnie Pan już zadziwił. Największym moim problemem jest, Waszmość, to, że muszę walić w tę klawiaturę i tak mało dostaję za to pieniędzy, a chciałbym dużo więcej. A w dodatku jeszcze nie wszyscy rozumieją, to co czytają.

Cała zaś elegancja i dobry styl polemiki polega na tym, by spierając się z „przeciwnikiem”, wymieniać argumenty, a nie epitety lub insynuacje. To jest prawdziwa i szlachetna erystyka… Pisząc zaś o „upuście ukrytych problemów” Dyktatora poczynił Pan już osobistą wycieczkę i to w stylu marnego brukowca. Nie oznacza to wszakże, abym się poczuł urażony, bo trudno przejmować się tym, co mnie nie dotyczy. Ja mam większe poczucie humoru. Dziwi mnie tylko, że Pan, orędownik „zrozumienia i poszanowania” ucieka się do takich siermiężnych chwytów.

A tak w ogóle to polecam więcej luzu, bo największą sztuką mądrego człowieka jest umiejętność śmiania się z samego siebie. Po co od razu prężyć muskuły, bluzgać jadem? Dopatrywać się zagrożenia?

Gdyby Pan napisał odpowiedź merytoryczną na mój felieton, byłbym dla Pana pełen uznania. Pisząc odpowiedź napastliwą, to Pan niestety, Drogi Mistrzu, dał upust swym frustracjom i problemom. Zadziałał Pan na zasadzie „uderz w stół, a nożyce się odezwą”. Poczuł się Pan podobno ośmieszony i upokorzony… A czy ja gdzieś napisałem, że instruktorzy są tacy lub inni? Czy ja poczyniłem pod adresem kogokolwiek osobiste uwagi, tak jak Pan to robi?

Moje felietony z założenia mają prowokować do dyskusji. Nie zawsze muszę pisać to, co podoba się Środowisku. Czy nie uważa Pan, że byłoby to zresztą nudne?

To tak, jakby ktoś swojej żonie codziennie powtarzał, że ją kocha - rano, w południe, wieczorem i na dobranoc. W końcu z nadmiaru tych słodkości może się zrobić niedobrze. A czy nie jest bardziej ciekawie, gdy czasem powie się dla przekory coś innego? Pobudzi do myślenia? Wiem jednak, że tak można zagrywać tylko z inteligentnymi osobami, które mają nieco polotu i dystansu do samego siebie, ale próbować warto. Na tym, Mistrzu, polega felieton….

Ma Pan Rację,

Ja w pełni popieram pogląd, że WORD-y nie powinny wymuszać na ośrodkach szkolenia wymiany samochodów. Doskonale rozumiem, że niejeden OSK może to doprowadzić do bankructwa.

Pisząc poprzedni felieton, starałem się wskazać tylko, jak to będzie wyglądało w praktyce, przy obecnych realiach i uwarunkowaniach prawnych.  Proszę przeczytać sobie regulamin choćby na stronie warszawskiego WORD-u. Tam jest napisane: „Z uwagi na losowy dobór osób egzaminowanych do egzaminatora, osoba zdająca może zostać wylosowana w czasie do 1 godziny od czasu wskazanego w zaświadczeniu potwierdzającego zapis na egzamin”.

To nie ja to wymyśliłem, ale WORD. Do niego proszę zatem kierować pretensje, wnosić postulaty. Jeśli jednak będzie Pan chciał podstawić auto na egzamin, być może przyjdzie Panu tę godzinkę poczekać i nic już Pan na to nie poradzi. taka jest prawda, czy Pan tego chce, czy nie.

Wystarczyłoby jednak wprowadzić zapis w rozporządzeniu , że WORD-y nie mogą zmieniać marki i modelu samochodu częściej niż co np. 5 lat. I sprawa byłaby załatwiona! Kulturalnie, w duchu szacunku i porozumienia.

Na koniec zacytuję jeszcze Pana wypowiedź „Ci (…), którzy do tej pory jeździli samochodem w wersji popularnej, gdy wsiądą do klasy lux z tej grupy, też prawdopodobnie nie będą wiedzieli, gdzie i jakie są elementy wyposażenia i jak je obsługiwać”. Czyżby doświadczył Pan takich problemów?

Bardzo Pan nie docenia młodzieży… Niech Pan zobaczy, jak oni doskonale śmigają na swoich smartfonach, tabletach, a dzieci w wieku kilku lat tak obsługują gry komputerowe, że starsi mogą o tym tylko pomarzyć. Wsiadając do wersji Lux, jak to Pan określa, nie trzeba też być profesorem lub wybitnym intelektualistą, by odkryć gdzie jest kierownica, gdzie są pedały, gdzie włącza się światła, kierunkowskazy itd. To, wbrew pozorom, aż tak bardzo nie różni się. Samochód to nie Airbus czy Boeing…

I jeszcze jeden cytat z Pana wypowiedzi: „Jeżeli kursant spóźni się na egzamin 10 minut, a w tym czasie był wyczytany to odnotowywane jest, że się nie zgłosił i musi ponownie dokonać zapisu na kolejny termin wnosząc opłatę za egzamin”. Tak to Pana dziwi? Ma być wyczytywany kilkakrotnie? A jak Pan spóźni się 10 minut na pociąg, to pisze Pan skargę do PKP, że maszynista nie poczekał i odjechał? Są takie sytuacje, gdzie nie wolno spóźnić się ani minuty. I zazwyczaj tam, gdzie ludzie muszą zdążyć, tam są punktualni. Spóźniają się, gdy kogoś lub coś lekceważą.

Serdecznie pozdrawiam Pana i wszystkich Czytelników, a te pozdrowienia dla Pana piszę bez krztyny złośliwości. Starałem się w tym tekście być łagodny jak baranek. A tak w ogóle to dziękuję za ten Pana tekst, bo dał mi Pan pożywkę do udzielenia odpowiedzi, a ja kiedyś trenowałem boks i uwielbiam starcia. O ile są na przyzwoitym poziomie.

Dyktator.

Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.