Nagradzać czy tylko karać?

/ /

Nagradzać czy tylko karać?

Data publikacji: 20 stycznia 2015, 15:32
Nagradzać czy tylko karać? fot. freeimages.com

Posłowie chcą, żeby wysokość mandatów zależała od zarobków, a Skandynawowie ...nagradzają kierowców, którzy zachowują się właściwie. Statystyki mówią o zmniejszającej się liczbie wypadków oraz ich śmiertelnych ofiar. Dlaczego więc jest tak źle, skoro jest tak dobrze?

Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD) podsumowało działanie systemu w 2014 r. Liczby mówią jasno, liczba osób zabitych w miejscach, gdzie postawiono fotoradary spadła o prawie 52%. CANARD opublikowało też dane, dotyczące ilości postępowań w sprawach o wykroczenia. Dzięki fotoradarom w ubiegłym roku wszczęto ponad 835 tys. postępowań skutkujących wysłaniem wezwań do właścicieli pojazdów.

Obecne przepisy za przekroczenie prędkości przewidują mandat w wysokości najwyżej 500 zł. Jeśli nowe - proponowane przez posłów PO - przepisy weszłyby w życie, to za przekroczenie prędkości należałoby zapłacić mandat w wysokości 20 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto w gospodarce narodowej w terenie niezabudowanym i 40 proc. w zabudowanym. Oznacza to, że przy obecnej wysokości średniej na poziomie niecałych 3,8 tys. zł, za przekroczenie prędkości o więcej niż 50 km/h w terenie zabudowanym płaciłoby się mandat w wysokości ponad 1500 zł. Projekt zakłada też szczególnie dotkliwe kary dla recydywistów: czwarte i kolejne przekroczenia prędkości w roku będą oznaczały karę o połowę wyższą. W terenie zabudowanym może to oznaczać mandat sięgający niemal 2,3 tys zł!

Ludzie po prostu wiedzą, że respektowanie interesów drugiej osoby, szacunek do innych jest korzystny, bo uczy respektowania ich własnego interesu
- Andrzej Markowski

Czy to właściwa droga?

Paweł Tkaczyk, ekspert w dziedzinie marketingu, prowadzący szkolenia w zakresie brandingu i social media napisał jakiś czas temu na swoim blogu o pewnym fotoradarze zainstalowanym w stolicy Szwecji. Sztokholmskie urządzenie nagradzało kierowców jadących przepisowo. Radar robił zdjęcia wszystkim, niezależnie, czy kierujący przekroczył prędkość, czy też nie. Kierowca mijając radar dostawał natychmiastową informację zwrotną (w postaci kciuka uniesionego w górę lub skierowanego w dół), dzięki czemu wiedział, czy jedzie zgodnie z przepisami, czy musi się zacząć martwić. Ale najważniejszym elementem szwedzkiej innowacji była nagroda. Kierowcy, którzy jechali przepisowo dostawali zawiadomienie o uczestnictwie w loterii, w której można wygrać sporą nagrodę pieniężną ufundowaną z części mandatów płaconych przez piratów drogowych! "Genialny w swej prostocie system, który z powodzeniem może finansować się sam" - stwierdził Paweł Tkaczyk.

"Jeśli kara wiąże się z poniesieniem kosztu równego lub zbliżonego do ceny baku paliwa, to kierowca może sobie to wliczyć w koszty podróży. Inaczej, jeśli kara realnie ogranicza wydatki na inne cele, wtedy kierowca zaczyna poważniej ją odczuwać" - mówił wczoraj w radiu TOK FM prof. Adam Tarnowski, psycholog transportu z Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zdaniem wyższe, dotkliwe kary mają duży wpływ na świadomość kierowców, co przekłada się na ich styl jazdy.

Czy wzrost kar to recepta na poprawę bezpieczeństwa na naszych drogach? "Zdecydowanie nie" - mówi w rozmowie z L-instruktorem Andrzej Markowski, psycholog ze Stowarzyszenia Psychologów Transportu w Polsce. "Proszę się zastanowić, na przestrzeni ostatniej dekady liczba wypadków zmniejszyła się o 40 proc., a mandaty się nie zmieniły. To nie mandaty poprawiają bezpieczeństwo. Gdyby tak było, to drogi Rosji byłyby najbezpieczniejsze na świecie. Tam kara jest praktycznie nieuchronna, na każdym rogu stoją służby" - mówi Markowski. "Najważniejsza jest świadomość, inteligentne, dobrze przemyślane akcje poprawiające racjonalność zachowań za kierownicą" - dodaje. "Ustawodawca kieruje się behawioralną koncepcją, która zakłada, że człowiekiem można sterować z zewnątrz, że człowiek zachowuje się tak, jak się mu nakaże. Tymczasem należałoby się zastanowić nad koncepcją poznawczą, która bierze pod uwagę ludzką zdolność do samorefleksji. Jeśli widzę, że moje zachowanie jest dobre, jest promowane, chętnie je powtarzam. Doskonale to widać na polskich drogach, gdzie od pewnego czasu pojawia się coraz więcej kultury. Ludzie po prostu wiedzą, że respektowanie interesów drugiej osoby, szacunek do innych jest korzystny, bo uczy respektowania ich własnego interesu" - mówi psycholog. Jego zdaniem dotkliwość i nieuchronność kary nie jest wcale kluczem do sukcesu.

Jak widzę rodzica biegnącego w nieprzepisowym miejscu z dzieckiem za rękę do uciekającego tramwaju to wpadam w nerwy
- Wiesława Kasprzewska-Charkin
 

Zupełnie przeciwnego zdania jest Wiesława Kasprzewska-Charkin - dyrektor Pomorskiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Gdańsku. "Niestety uważam, że polskie społeczeństwo jest na razie na takim etapie, że tylko nieuchronność kary oraz jej dotkliwość może jakkolwiek wpłynąć na postawę dzisiejszych kierowców" - mówi w rozmowie z L-instruktorem. Kwestię modelu zachowań kierowców rozpatruje w kontekście poszanowania dla prawa. "Mówię o tym od lat, szacunku dla przepisów uczymy się od najmłodszych lat, od przedszkola. U nas niestety jeśli w ogóle się to dzieje, to jest to zwykle przeprowadzane w formie dodatków do innych zajęć, spycha się to na dalszy plan. A postawa rodziców czasami naprawdę woła o pomstę. Jak widzę rodzica, który prowadzi dziecko chodnikiem po stronie jezdni, albo gorzej: biegnącego w nieprzepisowym miejscu z dzieckiem za rękę do uciekającego tramwaju to wpadam w nerwy, to mój czuły punkt" mówi dyrektor Kasprzewska-Charkin.

Różnorodne stanowiska niejako podsumowuje w swojej wypowiedzi dla L-instruktora Janusz Ujma, honorowy prezes Polskiej Federacji Stowarzyszeń Szkół Kierowców: "trzeba sobie najpierw odpowiedzieć, czy chcemy tylko wydawać pieniądze czy naprawdę uczyć ludzi. Owszem, społeczeństwo jest coraz bardziej zdyscyplinowane, każdemu przecież zależy na życiu. Ale na tą dyscyplinę wpływa przede wszystkim kara i jej nieuchronność. Nagradzanie za dobre praktyki i promowanie właściwych postaw to bardzo dobry pomysł, ale czy już nas na to stać? Czego możemy się spodziewać, skoro w Polsce kurs nauki jazdy kosztuje mniej niż kurs gotowania? Nie mamy szacunku dla prawa jazdy. Pokazujemy reality-show, gdzie ślązacy uczą jeździć, bo w telewizji ciekawie brzmi ich gwara, patrzymy na programy o najgorszych kierowcach. Zamiast tego powinniśmy inwestować w wychowanie" - mówi Janusz Ujma. "Ile to już razy nowelizowano ustawę o kierujących, ile już się zbierało komisji, podkomisji, ile myślenia poświęcono pomysłowi obowiązkowego montowania zimówek i innym pomniejszym sprawom, a wielu ludzi nie umie wjechać na autostradę, nie mówiąc o właściwym z niej korzystaniu. Prawo drogowe powinno być jednolite dla wszystkich w całej europie. Jednolite szkolenie i egzaminowanie. Wtedy, być może będzie nadzieja na europejski poziom bezpieczeństwa" - dodaje.

Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.