O poprawianiu pionowych znaków drogowych

/ /

O poprawianiu pionowych znaków drogowych

Data publikacji: 13 maja 2013, 13:51
Autor: dr inż. Sławomir Gołębiowski

Kilka, czy kilkanaście dni temu, wyczytałem informację, że pojawiła się inicjatywa, nazwijmy to, społecznego ruchu weryfikowania przez doświadczonych kierowców istniejących na naszych drogach pionowych znaków drogowych pod względem ich przydatności w danym miejscu, a także widzialności oraz sensowności ich liczby w jednym miejscu. I również braku w jakimś miejscu znaków, niezbędnych tam dla bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Zauważone nieprawidłowości miałyby być, jako uwagi użytkowników dróg, przekazywane bądź lokalnym jednostkom policji drogowej, bądź też lokalnym władzom samorządowym do wykorzystania w celu usunięcia wykrytych nieprawidłowości. Trzeba mieć nadzieję, że po pierwsze: zgłoszone nieprawidłowości będą trafne i po drugie - że zostaną prawidłowo oraz szybko wykorzystane. Dla społeczników, którzy niedostatki w istniejących znakach na naszych drogach będą wskazywali (celowo nie używam spotykanego określenia “oznakowanie dróg”, bowiem uważam je za niezbyt udane) i niewątpliwie będą oczekiwali, że ich działania zostaną wykorzystane, mam kilka praktycznych uwag. Przede wszystkim powinni odświeżyć sobie znajomość przepisów ruchu drogowego i dobrze zapoznać się z rozporządzeniem Ministrów Infrastruktury i Spraw Wewnętrznych wraz ze stosownymi szczegółowymi instrukcjami ustawiania oraz mocowania znaków drogowych (można te dokumenty znaleźć w Internecie i wydrukować w celu posiadania ich “pod ręką”). Takie przygotowanie pozwoli przede wszystkim uniknąć popełnienia błędów w zgłaszanych uwagach i propozycjach, a także utrudni odrzucenie zgłoszonych nieprawidłowości przez stosownego urzędnika argumentem, że “opisana jako nieprawidłowość sprawa jest zgodna z obowiązującymi przepisami, a więc ...”

I zgłoszona uwaga czy propozycja zmiany zostaje w tzw. majestacie prawa “utopiona”. Następnie istniejący stan, co do którego zgłasza się uwagi czy propozycje, należy udokumentować, najlepiej przez sfotografowanie danego obiektu i jego lokalizacji (to ostatnie w taki sposób, by łatwo było ją zidentyfikować). Trzecim elementem, koniecznym dla uzyskania powodzenia, jest rzeczowe i klarowne opisanie zgłaszanych nieprawidłowości (na czym one polegają i jakie mogą być ich negatywne skutki), bądź równie jasne przedstawienie propozycji zmiany i jej pozytywnych skutków. I rzecz ostatnia - także mająca istotne znaczenie - przekazanie całej dokumentacji (opis nieprawidłowosci, fotografie i uzasadnienie) za pokwitowaniem. Jest oczywiste, że tak prowadzone działania są czasochłonne i poza wysiłkiem realizatorskim wymagają niekiedy też pewnego wkładu finansowego, ale jeśli coś robić to tak, by było robione dobrze i z możliwie największą skutecznością. Warto tu również podać, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ma świadomość wielu wad i braków w obecnych znakach pionowych i poziomych na polskich drogach i podobno (wg informacji internetowych) rozpoczęła stosowne działania korygujące, a m.in. jest nawet propozycja likwidacji niektórych znaków. W Internecie został też zamieszczony specjalny Formularz kontaktowy, służący do przekazywania do GDDKiA uwag na temat istniejących znaków drogowych. Może warto i z tej drogi skorzystać. W każdym razie uważam, że liczba znaków drogowych, ich usytuowanie w poszczególnych miejscach, liczba znaków w jednym miejscu itp. zagadnienia wymagają szeregu usprawniających zmian, które by ułatwiły użytkownikom dróg i ulic - a przede wszystkim kierowcom - uczestniczenie w ruchu drogowym z równoczesnym powiększeniem jego bezpieczeństwa. Przede wszystkim trzeba zacząć od poważnej analizy liczby i rodzajów znaków drogowych, by usunąć spośród nich te, które nie są absolutnie niezbędne. Do tej pracy należałoby włączyć naukowców oraz wybitnych praktyków, by w toku rozważenia wszystkich “za i przeciw” zdecydowali, które znaki być muszą. Kolejną sprawą byłoby opracowanie instrukcji ustawiania znaków pionowych i lokowania znaków poziomych, która by tak precyzyjnie te sprawy ustalała, by nie było tak, jak to bywa obecnie, że w różnych rejonach kraju występują znaczne różnice w tym względzie (jak choćby w ustawianiu znaków ograniczenia prędkości). Jeśli idzie o zbędne dublowanie znaków drogowych może być przykładem choćby umieszczanie przy “wlocie” na skrzyżowanie z ruchem okrężnym znaku A-7 (ustąp pierwszeństwa) jeśli jest umieszczony znak C-12 (ruch okrężny) - patrz fot. 1. Jeżeli bowiem byłby generalny przepis o pierwszeństwie pojazdów poruszających się po rondzie - podobnie do przepisu o pierwszeństwie pojazdów szynowych (art. 25 pkt 2) - to wystarczyłby znak C-12 i wiele tysięcy znaków A-7 zaoszczędzonoby. Podobnie jest ze znakami ograniczenia prędkości przed niebezpiecznymi zakrętami (łukami dróg), oznaczonymi znakami A-1 do A-4. Informacja o niebezpiecznym łuku drogi wymaga od kierującego odpowiedniego dostosowania prędkości jazdy, także z uwzględnieniem warunków atmosferycznych i ewentualnej śliskości nawierzchni. Znak ograniczający prędkość niczego w tym przypadku nie załatwia, bowiem jeśli nawierzchnia jest mokra (a jeszcze bardziej, gdy jest zaśnieżona), jazda w bliskości prędkości dopuszczonej znakiem B-33 grozi wypadkiem. Z kolei, gdy nawierzchnia jest sucha i w dobrym stanie przejeżdża się bezpiecznie taki łuk z prędkością nieco większą od dopuszczonej. Tak więc właściwe znaki ostrzegawcze byłyby zupełnie wystarczające w danym przypadku. I podobnych zagadnień można znaleźć więcej, co w skutku dałoby i oszczędności i przyzwyczajenie kierujących do “słuchania” znaków drogowych.

Dobrze przygotowana instrukcja lokalizowania znaków drogowych powinna zapewnić też niewystępowanie różnych dowolności jak np. znak D-6 ulokowany za przejściem dla pieszych (fot. 2). W sumie jest sprawa do załatwienia i to załatwienia bez zbędnego pośpiechu, lecz naprawdę dobrze. Czy zatem sygnalizowana na wstępie społeczna akcja wskazywania nieprawidłowości i braków w istniejących na naszych drogach znakach drogowych powinna być realizowana? Oczywiście tak, bowiem niezależnie od takiego czy innego w tym względzie działania właściwych jednostek administracyjnych, napływ wielu - tego się przecież należy spodziewać - uwag, propozycji ulepszeń oraz wskazanych braków i wad, będzie czynnikiem mobilizującym te jednostki i w końcu stosowne ich działanie nastąpi. A przecież o to właśnie chodzi.

dr inż. Sławomir Gołębiowski
związany z ITS-em w latach 1961-2005, wieloletni biegły sądowy w zakresie techniki samochodowej wypadków drogowych; rzeczoznawca Stowarzyszenia Rzeczoznawców Techniki Samochodowej i Ruchu Drogowego. Kilka kadencji przewodniczył Głównej Komisji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego PZM-otu; w latach 1949-1983 nauczyciel akademicki w Politechnice Warszawskiej (kierunek samochodowy)

fot.: PD@N 462-41-42sg, 457-62

Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.