Z komórką jeździsz gorzej niż z 0,8 promila

/ /

Z komórką jeździsz gorzej niż z 0,8 promila

Data publikacji: 13 listopada 2013, 09:57

fot.: L-instruktorRyzyko wypadku rośnie 23-krotnie, jeśli kierowca rozmawia przez telefon, a jego reakcja jest wolniejsza niż u kierującego z 0,8 promila alkoholu we krwi. Byliśmy na konferencji w siedzibie polskiego oddziału Banku Światowego Wszystko z inicjatywy Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego.

W siedzibie polskiego oddziału Banku Światowego, na zaproszenie Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego spotkali się przedstawiciele firm i organizacji, którym nie jest obojętne szeroko pojęte bezpieczeństwo w ruchu drogowym. Tematem spotkania: "Smartfony, telefony, tablety: rozpraszanie kierowców - nowe zagrożenie na drodze".

fot.: L-instruktorKorzystanie z urządzeń elektronicznych podczas prowadzenia samochodu to bardzo groźny czynnik coraz silniej wpływający na statystyki zdarzeń na drogach. "Nie ma żadnych naukowych badań, które potwierdzałyby, że rozmowa przez telefon z zestawem głośnomówiącym jest podczas jazdy bezpieczniejsza od rozmowy przez zwykły telefon" - mówił David Melton, dyrektor zarządzający zajmujący się ruchem drogowym w Liberty Mutual Research Institute for Safety, który dał się namówić na krótką rozmowę dla Czytelników L-instruktora (czytaj na dole artykułu).

fot.: L-instruktorSpotkanie otworzył Andrzej Grzegorczyk, wiceprezes PBD, zaprosił na prezentację Davida Meltona. Chwilę później, głos zabrała Ilona Buttler z Instytutu Transportu Samochodowego, która przywołując dokładne statystyki potwierdziła słowa swojego przedmówcy dotyczące zagrożeń płynących z użytkowania elektroniki podczas prowadzenia auta. W kolejnej części spotkania, głos w dyskusji zabrał m.in. prof. Ryszard Stefański - konstytucjonalista oraz Maciej Wroński - prawnik, którego teksty publikujemy na naszych łamach a także mł. insp. dr Dariusz Podleś – radca Wydziału Profilaktyki Biura Prewencji i Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji.

Jednym z istotniejszych wniosków po konferencji jest upadek kilku mitów związanych z jednoczesnym prowadzeniem samochodu i rozmową przez telefon.

fot.: L-instruktorMIT NR 1
kierowcy potrafią być wielozadaniowi
To nieprawda. Niezależnie od stażu za kierownicą, wieku i innych cech, każdy kierowca jest tylko człowiekiem wyposażonym w mózg. Wbrew obiegowej opinii, mózg nie potrafi kontrolować kilku czynności jednocześnie. Kierowanie pojazdem i rozmowa przez komórkę to dwa zadania wymagające myślenia i angażujące wiele obszarów w mózgu, który nie robi wszystkiego naraz. Mózg przełącza się szybko między dwiema aktywnościami poznawczymi.

MIT NR 2
Rozmowa z kimś w samochodzie niczym nie różni się od rozmowy przez telefon
Kilka lat temu na uniwersytecie w Utah przeprowadzono badanie, które wykazało, że kierowca zwraca mniejszą uwagę na warunki drogowe rozmawiając przez telefon, bo jest jedyną osobą w rozmowie świadomą sytuacji na drodze. Kierowca rozmawiający zaś z dorosłym pasażerem ma dodatkową parę oczu i uszu. Zazwyczaj dorosły pasażer dopasowuje też swój sposób mówienia do warunków, a rozmówca po drugiej stronie linii telefonicznej nie jest w stanie tego zrobić.

MIT NR 3
Zestaw głośnomówiący eliminuje niebezpieczeństwo korzystania z komórki podczas jazdy
Niezależnie od tego, czy kierowca trzyma telefon w dłoni, czy korzysta z zestawu głośnomówiącego, rozmowa podczas jazdy jest niebezpieczna. Aktywność w płacie ciemieniowym mózgu, obszarze odpowiedzialnym za przetwarzanie ruchu obrazów, jednym z najważniejszych dla kierowania pojazdem obniża się o 37% podczas słuchania mowy. Badanie przeprowadzono w Carneige Mellon University.

MIT NR 4
Kierowca rozmawiający przez telefon ma lepszy czas reakcji niż kierowca po alkoholu
Badacze z uniwersytetu w Utah dowiedli, że kierowcy rozmawiający podczas jazdy przez telefon mają wolniejszy czas reakcji niż kierowcy z zawartością 0,8 promila alkoholu we krwi (dopuszczalny w USA limit stężenia alkoholu we krwi). Kierowca może się natychmiast rozłączyć, pijany musi czekać aż wytrzeźwieje.

David Melton / fot.: L-instruktorL-instruktor: w swojej prezentacji stwierdził Pan, że nauka jazdy nie zaczyna się w 17 czy 18 roku życia tylko znacznie wcześniej. Jak należy to rozumieć?

David Melton: Od najmłodszych lat jesteśmy skrupulatnymi obserwatorami zachowań rodziców, czy innych dorosłych, w których towarzystwie przebywamy. Jesteśmy świadkami różnych postaw, które kształtują nasze pojęcie o sylwetce kierowcy. To może dziwić, ale złe nawyki kierujących często pojawiają się zanim jeszcze rozumieją czym jest prawo jazdy. Widzimy jak tata, czy mama trzyma kierownicę, jak krzyczy na innych kierowców, jak denerwuje się w korku i wykonuje manewry. Widzimy też jak rozmawia przez telefon, czy korzysta z tabletu i - chcąc nie chcąc - później sami to robimy, już jako kierowcy.

L-instruktor: jak wobec tego z tym walczyć? Czy można spojrzeć na ten problem przez pryzmat systemu edukacyjnego? Którędy droga do właściwego wychowania kierowców?

David Melton: Bardzo dużo zależy od nauki w szkole, ogromna odpowiedzialność ciąży też na rodzicach. Wbrew pozorom, nauka jazdy to ważny element wychowania, o czym zdajemy się zapominać w czasach, gdy poruszanie się samochodem powoli staje się równie powszechne co posiadanie telefonu komórkowego. W niektórych krajach obowiązkiem rodzica albo prawnego opiekuna jest uczestnictwo w części kursu na prawo jazdy.

L-instruktor: Przy jednoczesnym prowadzeniu samochodu i korzystaniu z urządzeń elektronicznych rośnie ryzyko wypadku. Ale czy to tylko urządzenia są największym złem?

David Melton: Ryzyko rośnie aż 23-krotnie. Na własne życzenie kwalifikujemy się do 23 razy bardziej narażonej na wypadek grupy uczestników ruchu. Oczywiście nie tylko urządzenia są temu winne. Na uwagę kierowcy jednocześnie działa ogromnie dużo bodźców i sygnałów. Od tych najistotniejszych czyli obserwacja drogi i otoczenia w lusterkach, przez zwykłe samochodowe radio i reklamy rozstawione przy drodze po dźwięk dzwoniącego telefonu i stres, jaki odczuwa wiedząc, że dzwoni wkurzony szef. Rolą dobrego, bezpiecznego, odpowiedzialnego kierowcy jest skoncentrowanie się tylko na najważniejszych aspektach jazdy. Musi się bronić przed wszystkim, co źle działa na jego skupienie. Niestety, często sam bierze w dłoń narzędzie które bardzo skutecznie to uniemożliwia.

L-instruktor: Do kogo powinny dotrzeć wnioski z takich spotkań jak to dzisiejsze? Czy na pewno tylko do kierowców? Może też do producentów sprzętu elektronicznego?

David Melton: Każdy, kto może się choć odrobinę przyczynić do poprawy bezpieczeństwa na drogach powinien przyjrzeć się omawianym zagadnieniom. Niemałe znaczenie mają też firmy i korporacje, które wdrażają u siebie regulaminy bezpiecznej jazdy służbowymi samochodami. Na uwagę zasługują akcje demontażu zestawów głośnomówiących z flotowych aut. Menedżerowie nie dzwonią do podwładnych wiedząc, że ci akurat mogą prowadzić pojazd, to są postawy godne pochwały. Nie zawsze wszystkiemu winny jest kierowca, ale też sporo zależy od niego samego.

L-instruktor: Dlaczego więc mimo wszystko, mimo ostrzeżeń, apeli, akcji i kampanii kierowcy nadal sięgają po telefon?

David Melton: Z pewnością jest wiele powodów, ale przede wszystkim zagrożenia z tego płynące zdają się ich nie dotyczyć. To tak jak z wypadkami. Każdy myśli "jak dobrze, że to nie ja" czytając w gazecie policyjne statystyki. Ale niewielu potem, za kierownicą myśli "co zrobić, żebym nie był następny". To wszystko zdaje się omijać kierowców, a prawda jest inna, okrutna, bo to właśnie oni głównie giną w wypadkach albo zabijają innych na drodze. Ponadto potrzeba ciągłego poczucia pozostawiania w kontakcie ze światem. Iluzja potrzeby nieprzerwanego dostępu do łączności to prawdziwy problem.

L-instruktor: To wszystko brzmi jak przeszkody nie do pokonania. Jaki jest wobec tego sposób, by z tym walczyć?

David Melton: Na pewno nie bezmyślnie karać. Zawsze polecam fundamentalną zasadę, która dotyczy bardzo wielu aspektów życia: "nigdy nie wprowadzaj zakazów, jeśli nie jesteś w stanie ich egzekwować". Proszę się zastanowić ilu kierowców liczy na to, że zatrzymani przez policję jakoś się dogadają z funkcjonariuszami. Proszę pomyśleć ilu z nich się to udaje. Jeśli jednak kara jest wymierzona, to powinna być wystarczająco dotkliwa, powinna skutecznie zniechęcić do ponownego popełnienia wykroczenia. Przeszkoda nie do pokonania? Trochę tak niestety może to wyglądać. Jeśli mowa konkretnie o komórkach to, za najskuteczniejszy sposób "walki" z telefonem w aucie wypadałoby chyba uznać rzucenie go na tylne siedzenie, z równoczesnym wyciszeniem jego dzwonka.

Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.