Anastazja Perek. Instruktor za zamkniętymi drzwiami

/ /

Anastazja Perek. Instruktor za zamkniętymi drzwiami

Data publikacji: 27 marca 2020, 11:30
Anastazja Perek. Instruktor za zamkniętymi drzwiami Anastazja Perek, psycholog transportu (fot. ze zbiorów Autorki)

Jak radzić sobie w dobie aktualnego kryzysu, w jakim jest Polska?

         Odosobnienie w związku z izolacją/kwarantanną nie powinno być traktowane jako „kara”. To czas dla każdego z nas, gdy robimy coś tak naprawdę dla siebie, ale i ogółu naszego społeczeństwa. Przestrzegając zaleceń związanych z kwarantanną każdy z nas wnosi małą, ale jakże ważną, „cegiełkę” do fundamentu bezpieczeństwa epidemiologicznego naszego kraju.

         Sytuacja w Polsce zmusiła wielu Rodaków do pozostania w domach. Dom jest dla każdego z nas azylem, jednakże w dobie zagrożenia koronawirusem, zakazy związane z jego nieopuszczaniem sprawiają, że przez niektórych słowo „dom” przyjmuje inne znaczenie… jak to się ma do zawodu Instruktora nauki jazdy?

My, Instruktorzy nauki jazdy to przodownicy pracy, przyzwyczajeni do ciągłego, wielogodzinnego kontaktu z ludźmi. Aktualnie, gdy nasze tempo pracy ulega drastycznemu spowolnieniu, musimy nauczyć się żyć w domach wraz ze swoimi rodzinami, a co za tym idzie - można powiedzieć - na nowo poznawać i odkrywać siebie nawzajem. Jest to też czas na to, aby nadrobić swego rodzaju zaległości i zrobić to, na co dotychczas czas nam niestety nie pozwalał. Nie bez znaczenia będzie też oczywiście wzajemne wsparcie w tych trudnych chwilach.

         Dlaczego tak trudno usiedzieć w domu? Skąd te wszystkie „gonitwy myśli”? Chodzi tu głównie o szeroko rozumiane procesy motywacji i emocji, w które wyposażony jest każdy z nas, a które w zarysie postaram się przedstawić w niniejszym artykule.

         Dla człowieka, który dotychczas przyzwyczajony był do wielogodzinnej pracy i kontaktu z innymi ludźmi, izolacja w „czterech ścianach” jest niekiedy udręką. Niby w domu ten kontakt międzyludzki pozostaje utrzymany, jednakże ma on już inny charakter; nie ma tej zmienności dnia codziennego (jak to doświadczamy w pracy). Spadają nasze morale, cierpliwość zostaje niekiedy wystawiona do granic „bezpieczeństwa”. No dobrze, ale wróćmy do wspomnianych wyżej procesów motywacyjnych i emocji im towarzyszących.

         Jak „działa” człowiek? Skąd bierze motywację do działania i jak wpływa ona na całość jego funkcjonowania? O tych (i innych aspektach motywacji) już dawno temu pisali znani badacze psychologii, jak np. Leon Festinger - autor teorii dysonansu poznawczego, Zygmunt Freud, Clark Hull czy Abraham Maslow) autor tzw. „piramidy potrzeb Maslowa” określającej, co tak naprawdę jest dla człowieka ważne i jaką hierarchię zajmuje w jego systemie wartości. Każdy człowiek posiada motywy działania, które są hipotetycznymi stanami wewnętrznymi, popychającymi nas do określonego „ruchu”. To one właśnie występują w postaci potrzeb czy popędów. Potrzeby ma każdy nas, zarówno te fizjologiczne (jedzenie czy picie), jak i psychiczne, do których zaliczamy chociażby potrzeby osiągnięć, pozytywnej aprobaty społecznej czy też przynależności (np. do określonej grupy społeczeństwa). Nasze potrzeby dają początek naszym popędom. Popędy psychiczne - bo one dotyczą stricte naszego tematu - związane z potrzebą chociażby osiągnięć, są bardzo silne (możemy czuć pęd do działań zawodowych równie silny, jak popęd głodu). Potrzeby osiągnięć, a nawet władzy, pochłaniają większą część codziennego życia sporej grupy społeczeństwa. Wśród procesów motywacyjnych na szczególną uwagę zasługuje teoria, którą w skrócie można nazwać „Muszę być sobą” - teoria ściśle humanistyczna, którą do nurtu psychologicznego wprowadził Abraham Maslow. Jej założenia stanowią głównie obronę ludzkich motywacji, a ludzie są motywowani przez świadomą potrzebę osobistego rozwoju (której realizacja w dobie kryzysu balansuje na krawędzi). Zgodnie z tą teorią człowieka charakteryzuje dążność do tzw. samourzeczywistnienia, tj. dążenia do stania się osobą, którą chciałby/mógłby się stać, realizując w pełni swój potencjał osobowościowy. I to właśnie tutaj leży również problem - izolacja, odosobnienie powoduje w człowieku zahamowanie owego procesu, potrzeby człowieka są realizowane, ale nie do końca zaspokajane, co sprawia, że brak realizacji potrzeb niższego rzędu, zaburza rozwój potrzeb wyższych (choćby wspomnianej samorealizacji). Już w latach 70. XX wieku Abraham Maslow wysunął tezę, że ludzkie potrzeby tworzą jasno schierarchizowaną „drabinę” - od potrzeb fizjologicznych, na potrzebie samorealizacji skończywszy. Jeżeli nie zaspokoimy potrzeby niższej, te wyższe niestety muszą jakby „poczekać”…na co nie każdy z nas jest gotowy. Chęć powrotu do pracy, powrotu do - jak mówią niektórzy - „normalności” jest celem, który przyświeca wielu ulokowanym w domach osobom; niemożność wykonywania służbowych obowiązków nie od razu musi oznaczać pracoholizm; to po prostu trudny mechanizm, do którego każdy musi się na swój sposób przystosować. Nieoceniona jest tutaj rola wsparcia społecznego - rodziny, osób najbliższych, przyjaciół, znajomych, którzy będą pomagać z „pogodzeniem” się z pobytem w domu.

         Bardzo ważną rolę w procesie powstawania lęku przed izolacją odgrywają też te sytuacje, które zostaną w pewien sposób zahamowane. Są to tzw. motywy bodźcowe, obejmujące czynniki takie jak stymulacja sensoryczna, aktywność, eksploracja otoczenia i dokonywanie w nim pewnych manipulacji. Stymulacja sensoryczna, a co za tym idzie, także poszukiwanie doznań w czasie izolacji zostają spowolnione (żeby nie powiedzieć - całkowicie usunięte na bocznicę); nie dociera do nas tak wiele bodźców z otoczenia, nie kontaktujemy się z tak samo liczną grupą osób, z jaką mieliśmy okazję obcować na co dzień w pracy czy chociażby podczas zwykłych spotkań towarzyskich (zakazanych aktualnie). Eksploracja otoczenia i dokonywanie w nim jakichkolwiek zmian - też zostają na swój sposób spowolnione; nie chadzamy w miejsca, które chcielibyśmy zobaczyć, nie podróżujemy, nie organizujemy imprez masowych. Te i jeszcze inne czynniki, o których z racji ograniczonego zakresu tematu wywiadu wspominać nie będę, wywierają znaczący wpływ na jednostkę podczas jej pobytu w domu (nierzadko w odosobnieniu, w trakcie odbywania kilkunastodniowej kwarantanny). Istotne jest, aby każdy z nas znalazł swój własny, indywidulany, jedyny w swoim rodzaju sposób na radzenie sobie z tymi aspektami, tak bardzo nieodzownymi w aktualnie panującej sytuacji.

         I wreszcie …jedna ze znaczących potrzeb kreujących ludzkość - potrzeba afiliacji. Można powiedzieć to w ten sposób: „Ludzie, którzy potrzebują ludzi”. Afiliacja skłania każdego z nas do zawierania przyjaźni, wchodzenia w związki międzyludzkie, tworzenia grup oraz wyboru pracy we wspólnocie z innymi, niż w samotności. Jest to swego rodzaju spoiwo podtrzymujące fundamenty rodzinne oraz inne grupy społeczne. Oczywiście z jednej strony jest to bardzo pomocny czynnik w „wytrzymaniu, by usiedzieć w domu” - rola rodziny jest nieoceniona w sytuacjach kryzysowych; to właśnie jej wsparcie stanowi zaplecze bezpieczeństwa, prowadzące do zdrowia psychicznego ogółu ludzi ją tworzącego. Z drugiej strony - jak mówi definicja afiliacji od początku: afiliacja skłania nas do zawierania przyjaźni i wchodzenia w związki (…) - zahamowanie tych możliwości, na które powołuje się definicja powoduje w człowieku swoiste rozdarcie; brak kontaktów społecznych z innymi, natomiast nieustanny kontakt i przebywanie z tymi samymi osobami (w tym przypadku - rodziną) powodują, że jednostka jest rozbita, zaczyna „nudzić się” towarzystwem najbliższych, co prowadzi do konfliktów i tzw. „cichych dni”.

         Kartezjusz - francuski filozof, powiedział niegdyś „Myślę, więc jestem” - i to właśnie owo myślenie stanowi kwintesencję problemów związanych z odizolowaniem w dobie kryzysu epidemiologicznego Polski. Człowiek to urodzony naukowiec, którego „laboratorium” stanowi jego własne życie i to, co go otacza; dążący do zrozumienia świata w taki sposób, aby móc przewidywać i kontrolować bieg zdarzeń. Ale jak kontrolować coś niekontrolowalnego? Jak wpływać na bieg zdarzeń, na które wpływu się nie ma? Tu powstaje swego rodzaju dysonans związany z siedzeniem w domu a kontrolą tego, co dzieje się w państwie. Ludzie motywowani są do usuwania sprzeczności między poszczególnymi elementami swojego światopoglądu - chcemy swoje wewnętrzne poglądy utrzymywać jako zgodne z własnym Ja (własnym światopoglądem), ale i - co nierzadkie - usprawiedliwiać własne postępowanie. Taką sprzeczność kreuje aktualnie zamknięcie w domach; sprzeczność chciałbym pracować vs muszę siedzieć w domu. To wielka niezgodność poznawcza naszych umysłów, z którą borykać się niestety musimy. Najważniejsze, by owa niezgodność w swojej konsekwencji nie prowadziła do zachowań agresywnych, powstających na skutek niedogadywania się ze współdomownikami (a od dawna wiadomo - co najmniej od lat 30. XX wieku - tu badania Margaret Mead - że bardzo dalece środowisko społeczne wywiera wpływ na występowanie agresywności).

         Podsumowując… aby pozytywnie przejść - w rodzinnej wspólnocie - ten trudny dla nas etap izolacji, należy przestrzegać kilku podstawowych reguł, o których mowa w powyższych akapitach. Nie ma słów, które pocieszą każdego w 100% lub które zmienią stan rzeczy. Najważniejsze, aby:

* dostrzegać w drugiej osobie, którą jest nasz domownik, dostrzegać człowieka, któremu równie ciężko, jak nam samym, poradzić sobie z tym, co aktualnie się dzieje;

* spróbować kierować się domeną „co by się nie działo, trzeba iść do przodu” – to motto, które warto wprowadzić już od dzisiaj do naszej codzienności; bo przecież nie zatrzymamy się na stałe, świat będzie kręcił się dalej;

* dostrzec w każdym z dniu coś indywidualnego, specyficznego tylko dla siebie – „w końcu jutro też jest dzień”;

* pamiętać, że emocje, które towarzyszą nam na co dzień (zwłaszcza te negatywne) to ważne stany uczuciowe; nazywajmy je, mówmy o nich wprost, a z pewnością łatwiej będzie nam przetrwać wspólnie, bez konfliktów;

* nie mieszać domowej przestrzeni prywatnej z przestrzenią, którą przeznaczasz na stanowisko do pracy zdalnej; to ważne z punktu widzenia zdrowia psychicznego (ciągłe spoglądanie na to, co służbowe nie przynosi pozytywnych skutków – kiedyś trzeba odpocząć);

* jeżeli już musisz popracować to ze swojego otoczenia usuń wszystkie tzw. dystraktory (=rozpraszacze) - to, co zaburzy możliwość skupienia się na temacie czy wykonywanej czynności;

* zadbać o dotlenienie organizmu, które jest potrzebne do produktywnej pracy, ale także właściwego funkcjonowania psychofizycznego;

* i wreszcie… zachować spokój - łatwo powiedzieć, ale to bardzo ważne - nie nakręcajmy się wzajemnie, słuchajmy tylko sprawdzonych informacji, pochodzących z wiarygodnych źródeł, unikając tym samym wprowadzających popłoch i zamęt tzw. „fake newsów”.

         Życzę Państwu odpoczynku i spokoju, a przede wszystkim zdrowia oraz dobrego samopoczucia.

Anastazja Perek, psycholog transportu

Ośrodek Szkolenia Kierowców ASIMA w Święciechowie

 

Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.