Krótki felieton w sumie optymistyczny

/ /

Krótki felieton w sumie optymistyczny

Data publikacji: 20 grudnia 2016, 14:58
Autor: Karol Kreft
Krótki felieton w sumie optymistyczny fot. L-instruktor

Czas podsumowań, czas analiz i refleksji nad mijającym rokiem oraz snucia planów na rok nadchodzący. Zapraszamy do lektury felietonu Karola Krefta.

No i już. Kolejny rok za pasem. Kolejny rok misyjny rzekłbym bo przecież każdy z nas szkoleniowców ma misję prawda? Tak, tak mamy misję niesienia kaganka wiedzy i umiejętności poruszania się w ruchu drogowym… Wśród tych misjonarzy zdecydowana większość to zdeklarowani społecznicy, wolontariusze. I Święte Mikołaje. Tak uważam patrząc na pojawiające się teraz w okresie świąteczno-noworocznym na stronach www misjonarzy - społeczników z OSK „Promocji zimowych”. Tak ,tak, tylko prawdziwi społecznicy przy rosnących kosztach paliwa i jeszcze mocniej wzrastającej cenie ubezpieczenia OC są w stanie od ust sobie odjąć i obniżając cenę kursu z nieracjonalnej na denną służyć szeroko rozumianym rzeszom kursantów. Na ich tle ci nieliczni przedsiębiorcy z branży szkoleniowej, którzy chcą poza misją jeszcze także zarobić na siebie i rodziny oraz godziwie wynagrodzić instruktorów  jawią się jako odszczepieńcy.. Rzekłbym nawet przebrzydli kapitaliści! Kiedyś PRL stworzył takie obraźliwe określenie „prywaciarze”.

W ubiegłym roku trzeba zauważyć wkład resortu w kaligrafię. Jak inaczej nazwać następujące po sobie w bardzo krótkim okresie czasu zmiany wzorów karty przeprowadzonych zajęć? Moje dzieci na nieaktualnych bloczkach kart ćwiczą do dziś pisanie literek w krateczkach. 

Dobra, wystarczy tej ironii w temacie cen kursów, bo temat ten już dawno chyba stał się oklepanym „sucharem”.

Jaki to był rok? Odpowiem – dobry! Tak samo albo nawet trochę lepszy niż poprzedni .Wiem ,że nie wszędzie, nie w całym kraju ale czynników różnicujących rentowność szkolenia w zależności od regionu Polski jest tak wiele ,że nie chcę teraz podjąć się próby ich analizy.

Do połowy bieżącego 2016 roku spokojnie przerabialiśmy kursantów z wielkiego „wysypu” -  wrzesień 2015. Tych, którzy jak to zwyczajowo się już dzieje, tłumnie zareagowali na zapowiadaną (hmm.. który to już raz?) zmianę przepisów. Kto interesował się sprawą wiedział wtedy doskonale ,że „młody kierowca” nie wejdzie więc spokojnie zapisywał wszystkich chętnych bez obawy czy zdąży ich wyszkolić i czy nie narazi się na gniew klienta, który musi naklejać na auto cos tam ,coś tam i trzy stówki dołożyć do interesu. A potem? Potem było stabilnie bez fajerwerków. Bo nasz klient  w dużej mierze niestety albo i stety jest sterowany doniesieniami medialnymi o ZMIANACH. .Zmiana to dla niego zawsze oznacza – będzie gorzej! Bo przecież inaczej być nie może! 

Trochę małego zamieszania ze znakiem STOP w ocenie jazdy egzaminacyjnej po zmianach rozporządzenia nie miało wielkiej mocy pędzenia lub powstrzymania tłumów chętnych. Czyli rok spokoju. W sumie już drugi rzec by można. Ktoś kiedyś, gdzieś napisał, że branża potrzebuje pięciu lat spokoju. Czyżby ten okres był właśnie w toku? Wątpię. Za długo w tym siedzę, żeby nie wiedzieć, że przepisy regulujące naszą działalność są jednymi z najczęściej zmienianych w polskim prawodawstwie.

Co tam jeszcze? Ano wkład mojego ulubionego resortu w kaligrafię i uczenie dzieci gospodarowania odpadami. Tak moi drodzy. Jakże inaczej nazwać następujące po sobie w bardzo krótkim okresie czasu zmiany wzorów karty przeprowadzonych zajęć? Moje dzieci na nieaktualnych (znowu kurczę kupiłem na zapas!) bloczkach kart ćwiczą do dziś pisanie literek w krateczkach. Tatuś niepiśmienny jakiś bo na co dzień tylko krzyżyki umie tam stawiać ha ha! A ostatnio syn wziął udział w konkursie zbiórki makulatury i odtwarzacz mp3 wygrał. Wszystko dzięki spostrzegawczym panom z departamentu. Tak trzymać!

Do jasnej ciasnej, kiedy wreszcie jakaś odrobina samokrytyki ogarnie instruktorów i właścicieli OSK! Taka zwykła, elementarna ludzka uczciwość i trochę honoru powinny spowodować, by szkoleniowcy spojrzeli na siebie krytycznie i zadali sobie pytanie czy wszystko jest OK w szkoleniu?

Wciąż narastającym i odczuwalnym już problemem jest brak na rynku wykwalifikowanych instruktorów. Do tego doszło, ze podaż pracy w naszej branży przerasta możliwości ją wykonujących .O dobrego instruktora trzeba teraz walczyć. Takich czasów dożyliśmy. Dobra strona tego jest taka ,że może twardogłowi biznesmeni OSK spod znaku promocji cenowej, zaczną, w obawie przed podkupieniem pracownika podnosić jego uposażenie a w konsekwencji cenę kursu. Może… A jak nie to cóż? Prawa rynku! Ktoś podkupi. Dla instruktora przecież dobrze. Tak na zimno to piszę bo po tylu latach w szkoleniu człowiek utwardza swe cztery litery.

Nie sposób nie wspomnieć o coraz trudniejszych relacjach z roszczeniowo nastawioną, niesamodzielną i słabą psychicznie młodzieżą podejmującą przerastający ich według obiegowej opinii trud uzyskania prawa jazdy. Oby kształtowanie ich nie spowodowało przedwczesnego wypalenia zawodowego tej kurczącej się grupy zaangażowanych szkoleniowców. Ale to już temat dla psychologów.

Wreszcie tak na koniec tych lekką goryczką podlanych spostrzeżeń nie sposób nie zauważyć  nieustającej nagonki na WORDy i egzaminatorów. Tylko, żeby było jasne. Ja nie jestem w żaden sposób związany ze środowiskiem egzaminacyjnym, od 15 lat szkolę i prowadzę OSK. Też wiele rzeczy mi się w instytucji WORD nie podoba. Ale do jasnej ciasnej kiedy wreszcie jakaś odrobina samokrytyki ogarnie instruktorów i właścicieli OSK! Taka zwykła, elementarna ludzka uczciwość i trochę honoru powinny spowodować, by szkoleniowcy spojrzeli na siebie krytycznie i zadali sobie pytanie czy wszystko jest OK w szkoleniu? Nie, nie jest! Czy tylko ci wstrętni egzaminatorzy są winni temu stanowi BRD i wynikom zdawalności jaki mamy obecnie? Tak, jakże łatwo to wmówić młodemu .przestraszonemu adeptowi, pocącemu się w zamkniętej kabinie pojazdu nauki jazdy. A on to opowie innym. A inni dalej i za chwilę obiegowa opinia ogarnia ogół.

Z całym szacunkiem dla grona tych rzetelnych i uczciwie pracujących to widzę już jak po likwidacji WORDów nagle przeróżni panowie „instruktory” przestają odwalać chałturę i zaczynają rzetelnie szkolić! Kaktus mi wyrośnie! Tylko na co wtedy tu będzie można zwalić winę za złe wyszkolenie. Za naukę „na małpkę”, za jeżdżenie krajoznawcze w kółko po mieście, za skracanie godzin, załatwianie prywaty w godzinach nauki, niesprawne, nie doinwestowane pojazdy z L-ką na dachu itp., itd. Ale ten brak samokrytyki jest chyba jedną z naszych narodowych cech. Swego czasu dumna, nieomylna szlachta kształtowała historię kraju. Jak to się zakończyło - dobrze wiemy. Życzyłbym nam wszystkim aby młodego kierowcę kształtowali samokrytyczni fachowcy.

No i do tych życzeń teraz czas przejść. Powiem krótko. Żeby tylko kolejny rok nie był gorszy od właśnie mijającego 2016. Oby właściciele OSK nauczyli się stosowania pojęcia - rentowność biznesu. Oby powołana komisja doradcza miała mądre postulaty i była wysłuchana przez stronę ministerialną. (notabene po zapoznaniu się z nimi jestem w miarę ukontentowany).Oby zmieniające się przepisy nie spowodowały wstrząsu w społeczeństwie i nie powtórzył się rok „wielkiego głodu” jak w 2013.

Do Siego Roku!

Karol Kreft (na zdj.)
Od 2002 prowadzi OSK „Jankar” na Pomorzu
Od 2011 jest skarbnikiem i rzecznikiem prasowym Pomorskiego Stowarzyszenia Instruktorów Nauki Jazdy

Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.