Przekonał się o tym pewien 23-letni Brytyjczyk, który mijając fotoradar z odrobinę zbyt dużą prędkością, wykonał obraźliwy gest w kierunku kamery. Okazało się, że nie posiada ważnego ubezpieczenia. Stracił prawo jazdy.
Marc Swanston jechał 110 km/h w miejscu, gdzie można najwyżej 100. Mandat z tego tytułu byłby zapewne niewysoki, gdyby nie gest, który wykonał w kierunku fotoradaru. Sytuacja miała miejsce na drodze A811 w Szkocji (Stirlingshire) kilka miesięcy temu. Chłopak już pewnie zapomniał o całej sytuacji, ale otrzymał wezwanie do sądu.
Poza zbyt szybką jazdą, oskarżono go o nieostrożne prowadzenie pojazdu (nie trzymał rąk na kole kierownicy). Przy okazji postępowania okazało się ponadto, że Swanston nie ma ważnego ubezpieczenia. Nałożono na niego dotkliwy mandat w wysokości 300 funtów i zabrano prawo jazdy na pół roku.
To nie koniec konsekwencji. Dane sprawcy zostały upublicznione, a polski portal "Anglia.today" poinformował, że w sieci pojawił się także komentarz operatora systemu fotoradarów o treści: "Myślisz, że przyspieszanie i 'machanie do kamery' jest super - zwłaszcza kiedy nie masz ubezpieczenia? Kończysz z £300 kary. Bez prawka na 6 miesięcy. To jak, super?".
Lepiej więc nie zwracać na siebie uwagi nie tylko prowokując operatorów Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD), które w Polsce zajmuje się m.in. przetwarzaniem i obróbką materiału zarejestrowanego przez fotoradary. Choć oczywiście nacznie lepszą receptą na zaoszczędzenie gotówki jest jazda zgodna z przepisami. Z przynajmniej jedną ręką na kierownicy.