Zakaz palenia w samochodzie podczas przewożenia dzieci. To nowy przepis obowiązujący od wczoraj w Anglii. Za złamanie tego zakazu przewidziano mandat w wysokości 50 funtów.
Wszystko po to, by chronić nieletnich przed biernym paleniem. Jedna z brytyjskich fundacji zaujmująca się profilaktyką chorób płuc szacuje, że każdego tygodnia na tamtejszych drogach, aż 430 tys. dzieci narażonych jest na wdychanie dymu papierosowego. Przedstawiciele tej organizacji ogłaszają sukces, zaś członkowie stowarzyszenia palaczy twierdzą, że tego zakazu nie uda się egzekwować.
Eksperci są jednego zdania: bierne palenie to drastyczny wzrost ryzyka zachorowania na astmę i inne poważne choroby układu oddechowego, z rakiem włącznie. Nie pomoże otwarte okno ani szyberdach. Badania, na które powołują się pomysłodawcy przepisu ujawniły, że szkodliwe substancje pochodzące z dymu tytoniowego mogą utrzymywać się wewnątrz samochodu nawet przez 2,5 godziny, pomimo otwartych okien. Z zakazu zwolnieni są tylko kierowcy kabrioletów z otwartym dachem.
"Wiele dzieci nie ma odwagi poprosić rodziców o zaprzestanie palenia w samochodzie. Właśnie dlatego takie przepisy to ważny krok na drodze do ochrony najmłodszych przed tragicznymi skutkami biernego palenia" mówiła brytyjska minister zdrowia Jane Ellison.
Podobne zakazy funkcjonują od dawna w niektórych stanach w USA, terytoriach Australii i Kanady.