Etyka zawodowa egzaminatora

/ /

Etyka zawodowa egzaminatora

Data publikacji: 1 marca 2012, 00:00
Autor: Jan Szumiał (Praska Auto Szkoła)

Zacznijmy od zasad. Egzaminatorem może być osoba, która posiada wykształcenie wyższe, posiada przez okres co najmniej 6 lat prawo jazdy kat.B, daje rękojmię należytego wykonywania swoich obowiązków, ukończyła z wynikiem pozytywnym kurs kwalifikacyjny obejmujący między innymi zasady przeprowadzania egzaminu państwowego i problematykę psychologii transportu oraz etyki zawodowej egzaminatora

Dlaczego wymagane jest wyższe wykształcenie? Zapewne ustawodawca stoi na stanowisku, że osoby z wyższym wykształceniem prezentują wyższą kulturę osobistą i etykę oraz dają pełniejszą gwarancję rzetelnego wykonywania swoich obowiązków.

Powyższe zasady kandydaci na egzaminatorów mają ( przynajmniej w założeniu) wpajane na kursach kwalifikacyjnych.

Czy wszyscy egzaminatorzy wpisują się w te kryteria, szczególnie w odniesieniu do kultury osobistej i etyki zawodowej? Czy nie ma wśród nich osób przypadkowych, chcących przede wszystkim podnieść swoje ego, pokazać wyższość? Styl, w jakim przeprowadzają egzamin może prowadzić do wniosku, że nadzieje pokładane przez ustawodawcę nie spełniły się. Sprzyja temu także sposób zorganizowania części praktycznej egzaminu państwowego - jest przede wszystkim stresogenny. Osoby przystępujące do egzaminu ( nie jedna, a kilkanaście) są umawiane na konkretną godzinę. Oczekują w poczekalni ( latem przy wyjściu na plac manewrowy). Są tam osoby zdające po raz pierwszy i osoby zdające kolejny raz. Trwa wymiana doświadczeń i wzajemnego nakręcania się. W końcu odzywa się tak zwana popularnie „szczekaczka”- w wyniku losowania komputerowego będzie egzaminowana Pani ……., proszę na egzaminatora oczekiwać przy wyjściu na plac manewrowy. Już sama zapowiedź u wielu osób podnosi adrenalinę. Po 2-3 minutach pojawia się egzaminator, wita się (czasem), bez podania ręki, z grobową miną, prosząc o okazanie dowodu osobistego, Następnie ( cały czas z tą samą przyklejoną miną do twarzy) daje polecenie udania się do samochodu zaparkowanego na placu manewrowym. Zaczyna się egzamin.

Już jego dotychczasowy przebieg u wielu osób wytwarza barierę psychologiczną i blokuje logiczne myślenie. Zazwyczaj cały egzamin przebiega w takiej atmosferze. Tylko czasem, kiedy egzaminator wraca do ośrodka po przerwanym egzaminie z wynikiem negatywnym staje się rozmowny i tłumaczy, że było w zasadzie nieźle i gdyby nie ten jeden błąd, to egzamin byłby zaliczony Ale ponieważ w samochodzie są kamery, to on nie może zaliczyć. Dostałem kiedyś znamienny list od mojej byłej kursantki, który pozwolę sobie zacytować:

 

[…] Załączam Panu opis dwóch sytuacji z oblanych egzaminów:
Sytuacja 1: Egzaminowana oblana za niewskazanie światła przeciwmgielnego tylnego. Egzaminator kazał wskazać światło. Egzaminowana włączała po kolei wszystkie światła drogą eliminacji i sprawdzała, które z nich się uruchamiają. W międzyczasie egzaminator stał obok samochodu, rozmawiał z drugim egzaminatorem oraz od czasu do czasu rzucał komentarze w stylu "ma pani wskazać światło tylne, więc czemu szuka go pani z przodu?". Przy drugiej próbie egzaminowana wskazała przy pokrętle obrazki odpowiadające światłu przeciwmgielnemu tylnemu i przedniemu i powiedziała, że nie może przesunąć pokrętła na te obrazki. Egzaminator powiedział, że to nie on zdaje i to egzaminowana musi wiedzieć, jak to uruchomić. Ostatecznie światła nie zostały uruchomione, a egzaminowana, wiedząc, że odpowiedź będzie błędna, wskazała inne jako przeciwmgielne. Egzaminator pozwolił kontynuować egzamin, ale oznajmił, że to i tak nie zmieni jego negatywnego wyniku. Egzaminowana zrezygnowała z kontynuacji i poprosiła o wskazanie uruchomienia światła. Egzaminator z miłym uśmiechem poinformował, że wystarczyło pociągnąć pokrętło do siebie.

Sytuacja 2. Podczas egzaminu egzaminowana dostała polecenie sprawdzenia poziomu oleju w silniku. Po uniesieniu pokrywy wskazała szabelkę, wyciągnęła i opisała cały proces sprawdzania wraz z przetarciem i odczytem poziomu oleju. Powiedziała, że poprawny poziom oleju jest wówczas, gdy wskaźnik znajduje się pośrodku. Egzaminatorowi taka odpowiedź jednak nie wystarczyła i zaczął pytać, co znajduje się na podziałce i jakie warunki musi spełniać samochód. Egzaminowana odpowiedziała, że jeśli silnik był zimny, to nie trzeba go przecierać. Egzaminator pytał nadal, jakie warunki musi spełniać samochód. Egzaminowana pytała, o co mu właściwie chodzi i dodała, że silnik musi być wyłączony. Po kilku wymianach zdań, gdy egzaminator ponawiał to samo pytanie a egzaminowana zaznaczała, że nie rozumie, o co mu chodzi, zapytał w jakiej pozycji musi być samochód. Egzaminowana nie odpowiedziała, a egzaminator powiedział, że w poziomej. Egzaminowana odpowiedziała, że uznała za oczywisty fakt, że przy sprawdzaniu samochodu nie może on się znajdować na podjeździe, ale egzaminator nie wydawał się przekonany. Egzaminowana była już jednak bardzo zdenerwowana całą sytuacją i choć prawidłowo wykonała łuk i górkę, egzamin został oblany po wyjeździe z ośrodka. Po poinformowaniu, że egzamin został oblany (niewłączenie świateł mijania), egzaminowana powiedziała wprost, że już przy niezwykle szczegółowych pytaniach wyczuła, że egzaminator chce ją oblać. Egzaminator zaprzeczył, dodając, że i tak za długo wykonywała pierwsze zadanie, gdyż jest na nie "tylko pięć minut". Egzaminowana odpowiedziała, że tego nie wiedziała, a egzaminator, że takie jest rozporządzenie ministra. Egzaminowana odpowiedziała, że nie musi znać rozporządzeń ministra w tej materii, a egzaminator odpowiedział, że skoro na początku egzaminu egzaminowana powiedziała, że zna warunki przeprowadzania egzaminu, to powinna wiedzieć i to. Egzamin zakończył się puentą egzaminatora, że egzaminowana próbuje go obarczyć winą za swoje błędy.
Ot, takie to były historie. Tych świateł mijania nie mogę sobie darować, ale nie zapomniałabym o nich gdyby nie ten olej! Sam Pan przecież pamięta, że na jazdach uruchamiałam światła często przed uruchomieniem silnika - odruch psa Pawłowa.

Jak widać bywają egzaminatorzy, którzy za to, że kursantka zapomniała, gdzie i jak włącza się światło przeciwmgłowe kończą egzamin z wynikiem negatywnym po 2-3 minutach informując, że może kontynuować egzamin, ale wynik jest już negatywny. A przecież mógłby nie prowadzić z kolegą egzaminatorem konwersacji, delikatnie naprowadzić na właściwy tok myślenia. Zapytać, jak włączy światła mijania i pociągnie do siebie przełącznik, to jakie światła się zapalą ( tym bardziej, że są to światła sporadycznie używane i w czasie szkolenia prawie nigdy nie istnieje konieczność ich użycia)?

Jak też widać, bywają egzaminatorzy, którym nie wystarczy wskazanie, gdzie i jak sprawdzić olej w silniku. Żądają omówienia, jak wygląda podziałka.

Czy takie zachowania można nazwać etycznymi?

Na kursie kwalifikacyjnym dla egzaminatorów na pewno była poruszana problematyka psychologii. Czy wszyscy potrafią z tej wiedzy skorzystać?

Przerzucanie na szkoleniowców winy za wynik negatywny z egzaminu jest normą, ale chyba w zbyt wielu przypadkach słabo uzasadnione. Zarówno środowisko szkoleniowców jak i egzaminatorów powinno mieć jeden wspólny cel i nie obwiniać się nawzajem.

Powyżej opisane zachowanie egzaminatorów nasuwają pytanie, czy na pewno chodzi o rzetelne sprawdzenie umiejętności kierowania, wykluczających ewentualne niebezpieczne zachowanie egzaminowanego w ruchu drogowym , czy o przyłapanie na jakimkolwiek, nawet mało znaczącym błędzie, uzasadniającym wystawienie oceny negatywnej. Czy nieuwzględniane wagi popełnionego błędu na egzaminie praktycznym powinno być rygorystycznie przestrzeganą zasadą? Czy zawsze musi skutkować niezaliczeniem egzaminu?

Na szczęście są też egzaminatorzy traktujący osoby zdające z taktem i wysoką kulturą. Na potwierdzenie przytoczę list innej mojej kursantki:

Jak dziś bez emocji oceniam mój egzamin, to ten mój egzaminator przez swoją postawę: uprzejmość, uścisk dłoni, zwrócenie się do mnie po imieniu, jak gdyby ustawił się wobec mnie jako partner, a nie egzaminator. Jako partner w zadaniu, którym jest jazda mająca potwierdzić moje kwalifikacje do prowadzenia samochodu. Ustawił to jakoś tak, że nie czeka mnie twarda i bezwzględna weryfikacja ale raczej szukanie potwierdzenia, że wiele umiem. Nastawił mnie pozytywnie i jak dziś myślę robił to celowo w przekonaniu, że tak to właśnie zadziała, bo ja nie byłam nawet tego świadoma, a jego zachowanie tak właśnie podziałało. I jeszcze jego podziękowanie na końcu za przyjemną jazdę! Dziś oceniam, że od początku traktował mnie jako młodszego kolegę, no koleżankę - właśnie jako kogoś takiego, a nie jako egzaminowanego.
Oby takich egzaminatorów z powołania spotykało się co raz częściej.

Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.