Na place manewrowe polskich WORDów wkrótce wjadą pojazdy wyposażone w czujniki cofania. Tymczasem jedna z chińskich szkół jazdy powoli rezygnuje z... instruktorów.
Na prawym fotelu urządzenie przypominające tablet, słychać instrukcje, widać podpowiedzi. Tak wygląda nauka jazdy w szkole Shidai na południu Chin. Rozwiązanie (podobno z powodzeniem) pomaga przygotowywać adeptów sztuki kierowania do egzaminów na prawo jazdy, działa już od marca ubiegłego roku.
Kursant pod okiem (kamery)
System składa się z jednostki komunikującej (wspomnianego tabletu) i sieci czujników i kamer. Urządzenia w czasie rzeczywistym monitorują pozycję pojazdu, reakcje i zachowanie kursanta. Naszpikowany technologiami samochód zatrzymuje się natychmiast, gdy wykryje w swoim otoczeniu choćby najmniejsze zagrożenie.
Czy to bezpieczne?
Przedstawiciele ośrodka, w którym stosowany jest "robo-instruktor" przekonują że tak. Bez zapięcia pasów nie można nawet uruchomić silnika. Nie można przekroczyć prędkości powyżej ustalonego limitu. Nie ma opcji potrącenia pachołka, czy wjazdu w bariery.
Plan jest ambitny. Zakłada w ciągu roku - dwóch całkowitą "automatyzację" egzaminu wewnętrznego.