Prawo jazdy bez suchej nitki

/ /

Prawo jazdy bez suchej nitki

Data publikacji: 19 listopada 2015, 14:29
Prawo jazdy bez suchej nitki Gmach Najwyższej Izby Kontroli /fot. nik.gov.pl

Najwyższa Izba Kontroli ostro o systemie zdobywania prawa jazdy. Zmiany nie poprawiają bezpieczeństwa, WORDy "wysysają" pieniądze, a Polacy nie opuszczają niechlubnej, europejskiej czołówki sprawców wypadków.

Raport NIKu jest druzgocący. Owszem, Izba przyznaje, że bezpieczeństwo na drogach w Polsce poprawia się. Jednak ma to być główną zasługą konsekwentnych remontów i modernizacji.

Zmiany w szkoleniu i egzaminowaniu kandydatów na kierowców przeprowadzane w Polsce w ostatnich kilkunastu latach - w celu poprawy bezpieczeństwa jazdy - nie przyniosły na razie oczekiwanych rezultatów. Nowe procedury szkolenia i egzaminowania nadal nie przygotowują do bezpiecznego i sprawnego uczestnictwa w ruchu drogowym, a zwłaszcza do radzenia sobie w trudnych sytuacjach na drogach.

Jednocześnie autorzy opracowania przypominają, że Polska ma jeden z najwyższych w Europie wskaźników śmiertelności w wypadkach. W naszym kraju giną średnio 84 osoby na milion mieszkańców, podczas gdy unijna średnia to 51. Dla porównania, w Niemczech ten wskaźnik wynosi 42, w Szwecji 29 a w Wielkiej Brytanii 28. Gorzej pod tym względem wypada tylko Łotwa (105), Rumunia (91) i Bułgaria z Litwą (90).

W Polsce najtrudniej

Następnie kolej przychodzi na ocenę stopnia skomplikowania procesu uzyskiwania prawa jazdy. Tu, zdaniem NIKu, nie jest lepiej. W Polsce uzyskanie prawa jazdy ma być znacznie trudniejsze niż gdziekolwiek w Unii, a rygorystyczne egzaminy wcale nie poprawiają bezpieczeństwa na drogach. Mamy też fatalne wskaźniki zdawalności (około 34%, podczas gdy w Niemczech zdaje aż 74% kandydatów).

Fakt, że egzaminy państwowe na prawo jazdy realizowane są wyłącznie w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego jest nazwany przez Najwyższą Izbę Kontroli "monopolem". Uwadze kontrolerów nie umknęło też to, że z tytułu opłat za egzaminy na konta WORDów wpływa prawie 60 mln zł, co stanowi 88% przychodów. A prawie 70% tej sumy to opłaty za powtarzanie egzaminów.

Oficjalnie stwierdzono też, że egzaminy zdaje się łatwiej w mniejszych miastach. Za przykład przywołano Ostrołękę, Łomżę i Suwałki, gdzie ma być nieskomplikowany układ dróg i mniejszy ruch. W Ostrołęce zdawalność sięga 53%, a w Łodzi - 23%. Powoduje to rozwój zjawiska "turystyki egzaminacyjnej", kursanci jeżdżą do innych, "łatwiejszych" miast, żeby bez problemu zdać egzamin.

Po co tyle WORDów

Kolejnym "minusem" ma być zdaniem NIKu powstawanie kolejnych, terenowych oddziałów WORDów w małych miastach. I to wszystko mimo wciąż malejącej liczby chętnych na uzyskanie prawa jazdy. Ponadto powoduje to powstawanie nierównych warunków dla zdających, w związku z opisanymi już różnicami w układzie dróg. Stosunkowo niewielka rentowność takich oddziałów może też - zdaniem Najwyższej Izby Kontroli - kusić WORDy do uzyskiwania wpływów z tytułu opłat za poprawki.

Innym czynnikiem, któremu bacznie przyjrzała się Izba podczas kontroli, ma być liczba przerwanych egzaminów. Zdaniem kontrolerów, ich dużo przerwanych egzaminów to nieprzygotowani kandydaci. Potwierdzeniem złego stanu rzeczy ma być także m.in. wielokrotne, bezskuteczne podejmowanie prób zdania egzaminu. W Częstochowie kandydat nieskutecznie próbował 82 razy, w Katowicach 81.

Bezstronność? Nie w WORD

To nie koniec. Autorzy raportu NIK mówią wprost: ponad połowa skontrolowanych WORDów nie zapewniła bezstronności egzaminowania. Zarzucono też niektórym Ośrodkom Szkolenia Kierowców prowadzenie kursów niezgodnych z programem, na pojazdach nie spełniających wymagań. Kontrolerzy idą dalej zauważając, że wiele ofiar wypadków udałoby się uratować, gdyby nie niski poziom wiedzy o pierwszej pomocy przedmedycznej.

Dostało się też starostwom. Urzędy prawie wcale nie badają prawidłowości prowadzenia egzaminów wewnętrznych poprzestając jedynie na kontroli dokumentów. I to nawet tam, gdzie egzaminy wewnętrzne zdawali wszyscy kursanci, mający później problem ze zdaniem egzaminu w WORD. Ponadto ogromna większość starostw nie przekazuje danych związanych z uprawnieniami do kierowania pojazdów do Centralnej Ewidencji Kierowców. Nawet tych dotyczących zakazu prowadzenia pojazdów.

Zdarzało się, że kierowcom wydawano wtórniki praw jazdy, mimo że wcześniej utracili je za granicami kraju (np. za jazdę pod wpływem alkoholu). Np. w 2013 r. policja, prokuratura i sądy zatrzymały ponad 65 tys. praw jazdy, a wydano prawie 89 tys. wtórników. Brak skutecznej  weryfikacji oświadczeń kierowców dotyczących zagubienia prawa jazdy, sprzyja bezkarności nieuczciwych osób.

Nie bez winy mają być też marszałkowie województw, którzy wespół ze starostami "nierzetelnie przekształcili, a następnie prowadzili rejestry i ewidencję przedsiębiorców prowadzących ośrodki szkolenia kierowców, przez co zawierają one niepełne bądź nieaktualne dane". W końcowym zdaniu analizy raportu czytamy, że ostatnia kwestia jest szczególnie ważna w kontekście nieodległej daty uruchomienia CEPiK 2.0.

Całość raportu do pobrania tutaj.

Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.