Instruktor Rafał Górski w felietonie poświęconym inicjatywie powołania samorządu zawodowego instruktorów i egzaminatorów mówi o konkretach. Po pierwsze o samokontroli, ale też o finansowaniu. Stawia pytania: - Czy instruktor zasiadający we władzach samorządu powinien być czynny zawodowo? Czy samorząd powinien mieć wyłączną prerogatywę dopuszczenia do zawodu Instruktora nauki jazdy?
Zachęcam do lektury oraz merytorycznej dyskusji.
Jolanta Michasiewicz (j.michasiewicz@l-instruktor.pl)
* * *
Jakiś czas temu, ale nie w czasach, gdy ludzie rzucali kamieniami w dinozaury, usłyszałem o inicjatywie powołania Samorządu Zawodowego Instruktorów i Egzaminatorów. Projekt od razu wzbudził moje zaufanie z bardzo prostego powodu. Taka inicjatywa musi być umocowana prawnie, a konkretnie taki samorząd musi być powołany na mocy ustawy. Dlaczego to takie ważne? Otóż tylko obowiązującym aktem prawnym i zawartym w nim systemem penalizacji, można zdyscyplinować, ujednolicić i wyegzekwować pożądane funkcjonowanie podmiotu i ludzi tam pracujących. Z doświadczenia wiem, jak inicjatywy, powołane na zasadzie ruchu społecznego działały, jaka była lub jest ich skuteczność. O skutkach, jakie taki stan rzeczy zrodził, nie będę się rozpisywał, bo nie chodzi o to, aby komuś wbijać szpilę.
Na dzień dzisiejszy fakty są takie, a pozyskuje je jedynie ze skąpych stron internetowych grupy inicjatywnej, że co do zasadności powołania takiego samorządu zawodowego, większość opowiedziała się pozytywnie. I tak, jak łatwe było przekonanie środowiska instruktorów i egzaminatorów do tego, że poprzez powołanie samorządu zawodowego, wszyscy będziemy profesjonalni, piękni i bogaci, to już przekucie takiej idei, w faktycznie sprawnie działającą instytucję nie będzie takie proste.
Jak zawsze przy tak potężnych projektach, pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi. Nie jestem w grupie inicjatywnej, komitecie redakcyjnym i dlatego nie jestem zorientowany, co do spraw, które chcę tu poruszyć, a które może są już usystematyzowane, spięte w ramy i przekazane do zatwierdzenia.
Pierwsza rzecz, jaka mnie intryguje, to sprawa samokontroli, którą podniósł senator Grzegorz Peczkis na posiedzeniu komisji infrastruktury. Chodzi o to, że instruktor będzie kontrolował instruktora i może to rodzić patologie. Senator, porównując projekt do samorządu lekarskiego, odniósł się do tej części sceptycznie, a i ja mam podobne obawy, jak ten problem powinien zostać rozwiązany? Na jakich zasadach powinien działać Sąd Dyscyplinarny w samorządzie? Kto powinien tam zasiadać? Czy dopuszczalnym jest, aby był to czynny zawodowo instruktor? Co z komórkami kontrolnymi? W jakim zakresie powinny kontrolować pracę instruktora?
I tu przechodzimy do kolejnego zagadnienia. Kto i na jakich zasadach powinien pełnić funkcje w Samorządzie Zawodowym Instruktorów i Egzaminatorów? Czy instruktor zasiadający we władzach samorządu powinien być czynny zawodowo? Czy instruktor/właściciel OSK powinien zawiesić działalność gospodarczą na czas sprawowania funkcji w samorządzie? Jeżeli instruktor nie będzie czynny zawodowo, to na jakich zasadach ma być wynagradzany w ramach pracy w samorządzie?
Jedno zagadnienie rodzi kolejne. A kolejny temat to finansowanie Samorządu Zawodowego. Oczywiście najprościej ustanowić składki i po kłopocie. Ale chyba nie o to chodzi. Czy Samorząd Zawodowy powinien mieć wpisaną do ustawy możliwość prowadzenia działalności gospodarczej? Jakie elementy i w jakim zakresie taka działalność gospodarcza byłaby dopuszczalna? Czy prowadzenie kursów i egzaminowanie kandydatów na instruktorów mieściłoby się w tym zakresie? Jakie dopuszczalne formy działalności gospodarczej można powierzyć samorządowi, a jakie bezwzględnie wykluczyć?
Dopuszczenie do zawodu instruktora nauki jazdy to kolejny temat. Czy samorząd powinien mieć wyłączną prerogatywę dopuszczenia do zawodu Instruktora nauki jazdy? Zakładając, że samorząd przeprowadzi kurs na instruktora i zakończy go egzaminem, to po pozytywnym wyniku, należałoby takiego kandydata dopuścić do zawodu. Bardzo mi się podoba, zasłyszany, bo nie jest to mój pomysł, nadawanie stopni instruktorskich wzorem nauczycieli. Mówi się wiele o doświadczeniu. Czy ten wymóg, doświadczenia zawodowego jako kierowca, nie można pominąć na rzecz wstępnych ograniczeń do prowadzenia szkolenia przez "młodego" instruktora? Chodzi mi o nadawania przez samorząd np. pierwszego stopnia w zawodzie, który obligowałby pracę pod okiem doświadczonego instruktora. Po okresie karencji, później być może zdanym egzaminem, drugi stopień, a tym samym większe uprawnienia np. możliwość samodzielnego prowadzenia ośrodka.
Nie rozpisuję się, bo jak długie, to nikt do końca nie czyta. To jest tylko mały fragment tego, o czym nie wiem a chciałbym się dowiedzieć. Pierwsze spotkanie Komitetu Redakcyjnego dziś - 26-07-2019 r. Być może po tym spotkaniu moje dylematy zostaną rozwiane. Oby tak było.
Rafał Górski (Jelenia Góra)