Rodzice kontra dzieci za kółkiem

/ /

Rodzice kontra dzieci za kółkiem

Data publikacji: 18 kwietnia 2019, 12:04
Rodzice kontra dzieci za kółkiem źródło: DepositPhotos

Jedynie co czwarty rodzic uważa, że jego dziecko kieruje autem lepiej niż on sam. Mimo to rodzice niechętnie dzielą się swoją wiedzą z pociechami. Tak wynika z raportu opracowanego na zlecenie brytyjskiego operatora leasingowego.

Brytyjska firma Leasing Options zajmująca się leasingowaniem i długoterminowym wynajmem samochodów, przeprowadziła badanie na próbie posiadających prawo jazdy rodziców oraz ich dzieci. Pytania dotyczyły wzajemnych opinii na temat zachowania w samochodzie, zwyczajów, nawyków i ogólnej - wzajemnej - oceny umiejętności za kierownicą.

Monitoring i zakazy

Z raportu wynika wiele ciekawych faktów. Ponad połowa rodziców użyczających swoje samochody dzieciom, monitoruje ich prędkość i pozycję za pomocą różnych aplikacji i urządzeń wykorzystujących pozycjonowanie GPS, jednocześnie co czwarty rodzic twierdzi, że nie pozwoliłby swojemu dziecku na wyjazd w dłuższą trasę. "Wielu rodziców jest przeświadczonych, że wiedzą o swoich dzieciach wszystko. Nie dziwi więc fakt, że większość matek i ojców twierdzi że są lepszymi kierowcami od własnych pociech" - czytamy w analizie.

Ach te nawyki

Rodzice nie uważają w znacznej większości, że ich dzieci są niebezpiecznymi kierowcami. Ich jazdę jako "niepokojącą", "ryzykowną", czy wręcz "przerażającą" opisuje niewiele ponad 10 procent rodziców, jednak często powtarza się opinia, że młodym kierowcom niestety nie brakuje złych nawyków. Co drugi rodzic twierdzi, że jazda jego dziecka jest "niepewna". Na dalszych miejscach znajdują się już bardziej konkretne zarzuty. Wielu rodziców wytyka dzieciom, że nie utrzymują bezpiecznego dystansu za poprzedzającym pojazdem i że zachowują się na drodze agresywnie wobec innych. Na dalszych miejscach są problemy z sygnalizowaniem manewrów, zajmowanie niewłaściwego pasa ruchu i zajeżdżanie drogi.

Rodzic - zły nauczyciel

Autorzy analizy raportu stawiają prowokujące pytanie: "Doświadczenie przychodzi z czasem, dlatego rodzice z naturalnych powodów mają zazwyczaj nieporównywalnie lepsze umiejętności. Jednak te zdobywane latami doświadczenia za kierownicą mają jakiekolwiek znaczenie, skoro zazwyczaj to właśnie rodzice ponoszą winę za złą jazdę swoich dzieci?" Zawartą w tym pytaniu tezę oparto jednak na twardych danych.

Na Wyspach tak można

Brytyjskie prawo dopuszcza możliwość pobierania lekcji jazdy od osób niebędących instruktorami. Mogą to być m.in. członkowie rodziny (np. rodzice), posiadający od minimum trzech lat uprawnienia do kierowania pojazdem w którym taka "rodzinna" nauka ma się odbywać. Nie wolno korzystać z autostrad, pojazd musi być oznakowany nalepką, a osobie nadzorującej młodego adepta sztuki kierowania nie wolno przy tym rozmawiać przez telefon. To w gruncie rzeczy wszystkie poważniejsze obostrzenia. Nie obowiązują wówczas żadne ograniczenia dotyczące ilości osób w pojeździe (poza oczywiście tymi, które wynikają z homologacji) ani dopuszczalnych prędkości poza tymi, wskazanymi na znakach (jedynie w Irlandii Północnej dopuszczalna maksymalna prędkość, jaką wolno rozwinąć na drodze publicznej podczas jazdy w takim trybie wynosi 45 mil na godzinę, tj. niewiele ponad 70 km/h).

Marne skutki?

Efektywność takiego trybu nauczania pozostawia jednakowoż wiele do życzenia. 10 procent kierowców szkolonych w ten sposób (np. przez rodzica) zdążyło się pożegnać z prawem jazdy jeszcze przed ukończeniem 24 roku życia. To bardzo szybko zważywszy, że o prawo jazdy pod okiem rodzica można się ubiegać po zdaniu testów w wieku 17 lat. Kogo więc winić za ten stan rzeczy, skoro to rodzic wziął odpowiedzialność za cały proces kształcenia? Jednocześnie autorzy raportu zwracają uwagę, że 90 procent kierowców w wieku 18-24 lat, którzy nie byli szkoleni przez rodziców, nie mają na koncie ani jednego punktu karnego.

Co wolno wojewodzie...

Na domiar złego, rodzice utrudniają rozwój drogowych umiejętności posiadającym już prawo jazdy dzieciom np. zakazując im wyjazdów na dłuższe dystanse. To z kolei utrudnia, bądź uniemożliwia zdobywanie doświadczenia w jeździe po autostradach, czy w nawigowaniu. Pytani o reguły i obostrzenia, jakie nakładają na swoje dzieci, warunkując tym samym samodzielne korzystanie z auta, rodzice najczęściej - co akurat cieszy - odpowiadali że jest to wymóg zapinania pasów bezpieczeństwa przez wszystkich znajdujących się w pojeździe. Wielu rodziców nie pozwala na jedzenie i picie napojów za kółkiem, na przewożenie pasażerów lub zabrania dzieciom jeździć gdy jest zbyt późno.

Autorzy badań stwierdzają, że poza oczywistą rodzicielską troską, wiele opisanych powyżej postaw to zwyczajna nadopiekuńczość, która może przynieść więcej szkody niż pożytku. Prawie dwie trzecie młodych kierowców uważa swoich rodziców za irytujących pasażerów. Ma to wynikać z krytyki, której mamy i tatusiowie zdają się nie szczędzić kierującym pociechom.

Czy młodzi kierujący rzeczywiście są aż tak złymi kierowcami jak się wydaje rodzicom? Czy to właśnie rodzice pogarszają sytuację swoją nadopiekuńczością? Możliwe, że kieruje nimi troska i autentyczna chęć wpojenia dobrych praktyk, jednak ważne, by nie posuwać się w tym zbyt daleko.

Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.