Sąd nad egzaminem. Rozsądek i bezpieczeństwo ponad wszystko - mówi Paweł Żuraw

/ /

Sąd nad egzaminem. Rozsądek i bezpieczeństwo ponad wszystko - mówi Paweł Żuraw

Data publikacji: 24 sierpnia 2021, 10:54
Sąd nad egzaminem. Rozsądek i bezpieczeństwo ponad wszystko - mówi Paweł Żuraw Paweł Żuraw, instruktor nauki jazdy, nauczyciel akademicki, b. egzaminator (fot. zbiory prywatne)

Sąd Administracyjny w Opolu rozpoznał skargę egzaminatora w przedmiocie unieważnienia egzaminu państwowego na prawo jazdy kat. B. Wydał wyrok. W jego kontekście na naszych łamach podjęliśmy dyskusję. Paweł Żuraw apeluje: - Rozsądek i bezpieczeństwo ponad wszystko. To precyzyjna i wyczerpująca wypowiedź instruktora nauki jazdy, nauczyciela akademickiego, byłego egzaminatora.

Przypomnijmy przedmiotem wyroku opolskiego sądu (sygn. II SA/Op 177/21 [kliknij]) był przerwany egzamin i ocena egzaminatora, iż zdający na placu manewrowym (zadanie nr 2 „Ruszanie z miejsca oraz jazda pasem ruchu do przodu i do tyłu”) przed rozpoczęciem manewru dwukrotnie nieprawidłowo upewnił się co do możliwości jego rozpoczęcia - możliwości jazdy, braku oceny sytuacji wokół pojazdu w celu wykluczenia prawdopodobieństwa spowodowania zagrożenia w ruchu drogowym. Jak czytamy w uzasadnieniu wyroku: - W ocenie egzaminatora do dokonania prawidłowej oceny wokół pojazdu nie było wystarczające rozejrzenie się w prawe i lewe lusterko.

Zachęcamy do szerokiej dyskusji. Redakcje: tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS oraz portalu L-INSTRUKTOR.

Dziś mówi Paweł Żuraw, instruktor nauki jazdy, nauczyciel akademicki, b. egzaminator:

Rozsądek i bezpieczeństwo ponad wszystko

Będąc poproszonym przez redakcję tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS o ocenę wydanego wyroku II SA/Op 177/21 - Wyrok WSA w Opolu , muszę przyznać, że trudno jest wypowiadać się o okolicznościach, których nie było się bezpośrednim świadkiem. Sprawa na pewno budzi emocje, dlatego spróbuję, na ile będę umiał, przedstawić pewne swoje spostrzeżenia. Ale zadanie … nie jest łatwe.

Na pewno nie chciałbym kategorycznie oceniać decyzji instancji prawnych. Nie jestem prawnikiem, stąd nie czuję się kompetentny do wydawania ocen w tym obszarze. Jednakże przyznam, że pewne sformułowania i uzasadnienia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w tej przedmiotowej sprawie, są dla mnie - jako zwykłego, prostego obywatela - dość zastanawiające. Dlatego na tym gruncie mógłbym z nimi polemizować.

Z ubolewaniem stwierdzam, że ta sprawa w ogóle znalazła swój finał u Marszałka Województwa Opolskiego, w Samorządowym Kolegium Odwoławczym, a następnie w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Opolu. Szkoda, że tak to wyszło i że nie udało się sprawy wyjaśnić bez udziału najwyższych instancji.

W przedstawionym sporze rozumiem dwie strony, egzaminatora i osobę zdającą. Chciałbym jednak uczciwie nadmienić, że w tym obustronnym zestawieniu, bliższa jest mi postawa egzaminatora, jako osoby, która - owszem - prawnie, ale przede wszystkim moralnie odpowiada za wynik egzaminu na prawo jazdy. Dlatego na sprawę spojrzę okiem praktykującego instruktora oraz byłego egzaminatora.

Wczuwając się w rolę egzaminatora, którego sprawa pośrednio dotyczy (choć przyznaję, że nie znam tej osoby), jestem pewien, że chciał on jak najbardziej rzetelnie wykonać swoje obowiązki. Nie chcę w tym miejscu posądzać egzaminatora o tzw. „czepialstwo” czy złośliwość. Ta naturalna rzetelność zawodowa na pewno podpowiadała egzaminatorowi, aby dokonać skrupulatnej oceny wykonanego przez osobę zdającą zadania egzaminacyjnego. To między innymi z tego założenia wynikała - jak to uznał Marszałek - nadinterpretacja egzaminatora odnośnie odwrócenia dodatkowo głowy do tyłu podczas wykonywania zadania nr 2 przez kandydata na kierowcę (brak upewnienia się przez tylną szybę o możliwości jazdy).

Zasadniczo nie wiemy dokładnie jak ta konkretna sytuacja wyglądała. Nie widzieliśmy jej bezpośrednio. Być może osoba zdająca jedynie wykonała jakiś bliżej nieokreślony ruch głową w lewo i w prawo, co w ogóle nie świadczyło o realnym upewnieniu się o możliwości ruszenia. No właśnie, ale wszystko to pozostaje w sferze przypuszczeń i domysłów.

Z doświadczenia wiem, jak trudny, odpowiedzialny, a nawet zaryzykuję stwierdzeniem - wyczerpujący psychicznie - jest zawód egzaminatora. Wiem również jaka presja, niepewność i stres towarzyszą egzaminatorom podczas wykonywania obowiązków służbowych. W ich pracy, koncentracja i skupienie uwagi muszą pozostawać na bardzo wysokim poziomie. Wiem również, że ocena i weryfikacja kompetencji osób zdających, dokonywane są niejednokrotnie w różnych, trudnych i niejednoznacznych sytuacjach. Można nawet powiedzieć, że egzamin na prawo jazdy jest tylko chwilą, podczas której egzaminator musi podjąć bardzo odpowiedzialną decyzję. W rzeczywistości, nie jest to łatwe zadanie.

Ponieważ tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS dedykowany jest w głównej mierze doświadczonym kierowcom, specjalistom z zakresu propagowania prawidłowych zachowań w ruchu drogowym, znawcom tematyki prawnej z tej dziedziny, to proponuję spojrzeć na tą sprawę przez pryzmat osób, którym na sercu głęboko leży kwestia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Zwróćmy uwagę, że egzamin na prawo jazdy jest typowym egzaminem niewerbalnym. Osoba zdająca nie prowadzi bieżącej konwersacji z egzaminatorem, nie odpowiada na zadawane przez niego pytania, jak ma to miejsce w typowej placówce oświatowej. Podczas tego konkretnego egzaminu, egzaminator dokonuje oceny na podstawie określonych zachowań i odruchów. Egzamin ten jest pewnego rodzaju pokazem, prezentacją przedstawiającą wzorzec jazdy samochodem. Nie można się zatem dziwić, że osoba zdająca - w jakimś sensie - musi odegrać rolę, podobnie jak aktor, który gra swoją rolę na scenie. Być może używam teraz złego porównania, być może niewłaściwie dobieram słowa, jednakże jest to pierwsza myśl, która przychodzi mi do głowy. Dlatego idąc tym tropem, w dużym uproszczeniu, można powiedzieć, że im bardziej profesjonalnie odegrana rola, tym większa szansa na zdanie egzaminu.

Osobiście rozumiem, że - jak to czasami bywa w życiu - na pewne rzeczy można niekiedy przymknąć oko. To są naprawdę różne sytuacje, niejednokrotnie indywidualne przypadki, z którymi na co dzień mają do czynienia egzaminatorzy. Życie przecież pisze rozmaite scenariusze. Oczywiście nie chodzi tutaj o świadome przymykanie oka na błędy osób zdających, ale o profesjonalne, całościowe spojrzenie egzaminatora - pedagoga, który finalnie daje gwarancję, mówiącą o tym, że kandydat na kierowcę może już samodzielnie i przede wszystkim bezpiecznie poruszać się po drogach.

Nie wdając się w długie dysputy, poruszmy po krótce kwestię nieodwracania głowy już nie tyle przez kandydatów na kierowców, co samych kierowców, w sytuacjach, w których jest to naprawdę konieczne. Zauważmy, jak wiele jest sytuacji, kiedy to kierowcy w ogóle nie rozglądają się podczas: włączania się do ruchu, wykonywania manewru cofania, otwierania drzwi pojazdu podczas zatrzymania lub postoju. Brak upewniania się kierowców w przedstawionych wyrywkowo sytuacjach, jest - śmiem krytycznie twierdzić - coraz bardziej powszechny. Niestety, często ruchom głowy towarzyszy impulsywność i bezrefleksyjność.

Tych niebezpiecznych momentów, podczas których brakuje kierowcom rzeczywistej oceny sytuacji, a w konsekwencji brakuje dokonania odpowiedniego wyboru, jest bardzo dużo. Nie wspominam już o tzw. martwym punkcie, bo i w tym przypadku można byłoby rozwinąć myśl teoretyczną na ten temat. Biorąc pod uwagę nieustanny rozwój motoryzacji, połączony - niestety - z permanentnym pośpiechem, rozkojarzeniem ludzi i przede wszystkim z niedostatecznym koncentrowaniem się na sytuacjach, które mogą spowodować zagrożenie życia i zdrowia, argument ten przybiera na znaczeniu.

Doskonale rozumiem, że sąd, jak i inne instytucje prawne, mają swoje określone schematy postępowania. Taka jest droga prawna i linia interpretacyjna. Przyznam szczerze, że niektóre sformułowania są dla mnie mało klarowne, a nawet nie do końca zrozumiałe, jak na przykład jeden z fragmentów Wyroku WSA w Opolu: - Zgodnie z art. 1 ustawy z dnia 25 lipca 2002 r. Prawo o ustroju sądów administracyjnych (Dz. U. z 2021 r. poz. 137), sądy administracyjne kontrolują działalność administracji publicznej pod względem zgodności z prawem. Z tego też powodu, w postępowaniu sądowym nie mogą być brane pod uwagę argumenty natury słusznościowej czy celowościowej.

Tak jak już napisałem wcześniej, nie jestem prawnikiem, stąd mogę nie rozumieć pewnych specjalistycznych sformułowań, ale jako laik zadaję sobie pytanie: Czy prawo - choćby nawet było niedoskonałe i niedoprecyzowane - ma większą moc niż zdrowy, ludzki rozsądek? To pytanie jest dla mnie bardzo trudne i na razie nie znajduję na nie odpowiedzi.

Sytuacja przedstawiona w Wyroku WSA w Opolu pokazuje, że prawo jako dziedzina życia społecznego bywa niekiedy bardziej lub mniej doprecyzowane. Można domniemywać, że z takiego założenia wyszła osoba, która złożyła skargę na przeprowadzony egzamin państwowy na prawo jazdy. W przeświadczeniu osoby zdającej, egzaminator dokonał nadinterpretacji przepisu regulującego poprawność wykonania zadania nr 2 podczas egzaminu.

Złożenie skargi na wynik przeprowadzonego egzaminu jest oczywistym prawem osoby zdającej. Ale warto też zwrócić uwagę na aspekt psychologiczny takiej sytuacji. Złożenie skargi przez osobę zdającą może oznaczać brak zgody na niesprawiedliwą ocenę egzaminatora. Nie można się temu dziwić, bowiem nie zawsze ta ocena jest zasadna. Egzaminator jako człowiek ma prawo popełnić błąd. I jeśli go popełni, musi mieć świadomość poniesienia odpowiedzialności.

Z drugiej strony podkreślmy, że skarga na przeprowadzony egzamin jest często miksturą różnorodnych emocji w postaci: żalu, smutku, a nawet gniewu, złości i zemsty. Nie chcę o taki stan posądzać osobę zdającą, przedstawioną w opisywanym przypadku, ale instruktorzy i egzaminatorzy jako ludzie doświadczeni w swojej branży, doskonale wiedzą, że złożona skarga na przeprowadzony egzamin ma najczęściej „zaboleć” przede wszystkim egzaminatora.

Asertywna postawa egzaminatora, będącego stroną w przedstawionym sporze, może świadczyć o tym, że jest on przekonany o słuszności podjętej przez siebie decyzji. Być może zostanę skrytykowany przez Czytelników i posądzony o stronniczość, ale wierzę w to, że egzaminator podejmując decyzję o negatywnym wyniku egzaminu, kierował się troską o poprawność zachowań osoby zdającej w przyszłym, realnym już ruchu drogowym.

Niestety, obawiam się, że ten wyrok może osłabić pole decyzyjności egzaminatorów. Może wywołać niepewność i lęk w podejmowaniu decyzji, które ze swej natury mają przecież uchronić przyszłych kierowców przed utratą zdrowia i życia. Jeśli decyzje niezależnych i obiektywnych egzaminatorów będą podważane, to komu mamy ufać?

Podczas egzaminu państwowego na prawo jazdy nie chodzi przecież o bagatelizowanie spraw dotyczących bezpieczeństwa. Nie chodzi też o poniżanie kogokolwiek czy udowadnianie braku kompetencji. Różni bywają egzaminatorzy i różne bywają osoby zdające. Dlatego warto z opisywanej sytuacji wyciągnąć następującą lekcję: Współczesny egzaminator nie powinien być wyłącznie sędzią wydającym zero-jedynkowe wyroki. Powinien być przede wszystkim pedagogiem, zatroskanym o los swoich podopiecznych. Jako doświadczony kierowca nie powinien obawiać się (w obecności urządzenia nagrywającego) przekazać swoich spostrzeżeń, wątpliwości i pochwał osobie egzaminowanej. Nie zawsze taka rozmowa jest łatwa. W wielu przypadkach mogą towarzyszyć jej duże emocje. Wypowiedziane na ostatnim etapie procesu dydaktycznego słowa, połączone z konstruktywnym wyjaśnieniem, odpowiednią dawką motywacyjną, a nawet szczerym i życzliwym uśmiechem, mają swoją moc. Dzięki temu pozostają w pamięci osób zdających na długi czas.

Z kolei osoby zdające egzamin na prawo jazdy powinny mieć świadomość tego, że pretendują do pełnienia określonej i jakże ważnej roli w społeczeństwie. Pretendują do bycia odpowiedzialnymi kierowcami. To też nie jest łatwe zadanie. W tym przypadku trzeba od siebie wiele wymagać. Dlatego warto przy tej okazji wykazać się przede wszystkim pokorą, a następnie empatią i refleksją. Jest to istotne szczególnie w czasach, w których przyzwyczailiśmy się walczyć o swoje za wszelką cenę, żyjąc w przeświadczeniu, że to my jesteśmy najważniejsi i najmądrzejsi i że wszystko nam się należy.

Pozdrawiam Paweł Żuraw

dr Paweł Żuraw – instruktor i właściciel Ośrodka Szkolenia Kierowców ŻURAW w Świdnicy (firmy rodzinnej). Były egzaminator, nauczyciel współpracujący ze Społeczną Akademią Nauk w Świdnicy oraz Państwową Wyższą Szkołą Zawodową w Głogowie.

 

Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.