Sekundniki wracają

Data publikacji: 7 sierpnia 2017, 12:07
Sekundniki wracają Sekundnik w Kopenhadze /fot. Andrzej Otrębski; Wikimedia Commons /licencja: CC BY-SA 4.0

Wyświetlacze informujące o czasie pozostałym do zmiany światła, wracają na ulice polskich miast - informuje portal prawodrogowe.pl. A jeszcze niedawno była na to nikła nadzieja. Kierowcy się cieszą, ale zdania fachowców od BRD są podzielone.

Sekundniki odmierzające czas do zapalenia się zielonego światła na sygnalizatorze, jeśli kiedykolwiek pojawią się na polskich skrzyżowaniach to nastąpi to nieprędko - pisaliśmy na łamach L-instruktora, prawie dwa lata temu. Jednak wtedy były jeszcze niezgodne z polskim prawem, przeciwni byli niektórzy samorządowcy.

Choć drogowcy mogą je legalnie wieszać na słupach dopiero od 1 lipca, to już od dawno można je było zobaczyć na ulicach niektórych miast. Przykład? Wrocław czy Rzeszów - łącznie to 30 miejscowości i około 180 urządzeń - informuje Wirtualna Polska.

Nad skrzyżowaniami w Toruniu, pierwsze sekundniki pojawiły się już 8 lat temu - ku uciesze tamtejszych kierowców. W połowie 2014 roku na terenie miasta, sekundniki były zamontowane na ośmiu skrzyżowaniach. Niestety wzwiązku z trwającą dyskusją, co do legalności urządzeń, trzy lata temu w sierpniu, wojewoda kujawsko-pomorski zobowiązał miasto do usunięcia urządzeń. I tak się wtedy stało. Urządzenia trafiły do magazynu i czekały na swój czas. Kilka sekundników wisiało też przy skrzyżowaniach w Warszawie. Miały się wtedy przydać głównie motorniczym, żeby łatwiej im było ocenić czas pozostały do zamknięcia drzwi, ale zainteresowani nie pochwalili pomysłu.

Najgłośniej swoje poparcie dla sekundników manifestują kierowcy. Wśród argumentów za: "wiadomo kiedy będzie zielone, można już czekać z gotowym biegiem", "wiadomo czy zielone za chwilę nie zmieni się na żółte, można oszczędniej hamować, wcześniej wiedząc czy zdąży się przejechać". Ale są też argumenty przeciw.

Badania przeprowadzone przez władze Grudziądza, na których wyniki powołuje się Wirtualna Polska pozwalają na wyciągnięcie innego wniosku. Okazało się bowiem, że zamiast poprawiać bezpieczeństwo, liczniki znacznie je pogorszyły. Po jego instalacji, liczba kierowców przejeżdżających na czerwonym świetle wzrosła o około połowę, a liczba osób przejeżdżających skrzyżowanie z prędkością większą niż 100 km/h - o blisko 100 proc. To prawdopodobne, biorąc pod uwagę, że dla niektórych informacja o kilku sekundach pozostałych do zmiany świateł, jest zapewne bodźcem do wdepnięcia gazu do oporu.

Być może dobrym rozwiązaniem byłoby jednoczesne montowanie kamer do rejestrowania wykroczeń na skrzyżowaniach? Owszem, z daleka widać kiedy będzie zielone, widać kiedy będzie pomarańczowe. Ale jeśli mimo tej wiedzy kierujący wjedzie na skrzyżowanie podczas, gdy nie powinien, kara powinna być nieuchronna.

Jaka jest Twoja opinia? Zostaw wypowiedź w komentarzu pod artykułem. Dziękujemy!

Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.