Policjanci z olsztyńskiej drogówki zatrzymali do kontroli "elkę". Okazało się, że za kółkiem siedział 29-latek, który miał w wydychanym powietrzu prawie pół promila alkoholu. Instruktor stwierdził, że nic nie wzbudziło jego podejrzeń.
Elką jechało dwóch mężczyzn, kierował kursant, na fotelu obok jechał instruktor. Zostali zatrzymani do kontroli przez policję i poddani badaniu trzeźwości. Test wykazał obecność alkoholu w powietrzu wydychanym przez kursanta. Instruktor był trzeźwy. Jak powiedział policjantom, nie zauważył u swojego podopiecznego żadnego podejrzanego zachowania. Nie wyczuł też woni alkoholu. 29-letni adept sztuki kierowania pojazdem odpowie za swoje zachowanie przed sądem. Najprawdopodobniej na swój upragniony dokument będzie musiał poczekać znacznie dłużej, niż zakładał.
Niestety, takie sytuacje nie należą do rzadkości. Brak uregulowanych prawnie narzędzi pozwalających instruktorom w porę reagować sprawia, że policyjne kontrole raz na jakiś czas ujawniają promile we krwi kursantów. Jednocześnie prawo nakłada na nauczyciela odpowiedzialność za stan trzeźwości kursanta. Dlatego za każdym razem, gdy w przestrzeni medialnej pojawiają się podobne doniesienia przypominamy radę Marka Górnego - specjalisty ds. szkolenia, autora podręcznika dla instruktorów, instruktora, wykładowcy. "Można poprosić o podpisanie dobrowolnego oświadczenia, w którym kursant stwierdzałby że nie znajduje się pod wpływem alkoholu lub podobnie działających środków. To może być bardzo pomocne w razie kontroli, a w sądzie uznane za wypełnienie obowiązku objęcia odpowiedzialnością stanu trzeźwości kursanta". Eksperci radzą ponadto, by w sytuacji, gdy kontrola ujawni promile w powietrzu wydychanym przez kursanta, nie przyjmować od policji mandatu. W sądzie można będzie bowiem dowodzić, że nie ma prawnych podstaw, żeby badać kursanta alkomatem, przed rozpoczęciem lekcji.