Przyczyną jest taki czyn zabroniony, który jest KONIECZNY do zaistnienia wypadku. Tym samym za przyczynę wypadku nie można uznać "rozkojarzenia", "rozmowy przez tel." czy "upojenia alkoholowego", gdyż popełniając takie czyny nie zawsze dochodzi do kolizji/wypadku. Wbrew błędnej acz powszechnie ukształtowanej opinii, przyczyną wypadków NIGDY nie jest nadmierna prędkość lecz np. utrata kontroli nad pojazdem, co najczęściej ma (choć nie musi mieć) związek z niedostosowaniem prędkości do warunków drogowych. Tym bardziej nie może być mowy o przypisywaniu nadmiernej prędkości jako przyczyny nieustąpienia pierwszeństwa (a w konsekwencji wypadku). Po prostu przyczyną będzie nieustąpienie pierwszeństwa - niezależnie od (nie-)trzeźwości kierującego, jego możliwości percepcyjnych czy znajomości przepisów.Zbyt mało poświęca się uwagi na stan techniczny pojazdu podczas gdy takie usterki jak wystrzelenie opony są w gruncie rzeczy niezależne od kierującego.

Leszek Drugi, piszesz o przyczynie bezpośredniej, tych tak na prawdę jest kilka i zajmowanie się nimi nic nie wnosi do zrozumienia zdarzeń, więc też nijak się ma do możliwości prewencji za to łatwo je ująć w taryfikatorze. Bezpośrednia przyczyna wypadku nie pojawia się znikąd. Faktyczną przyczyną wypadku jest łańcuch zdarzeń prowadzący do wystąpienia tej bezpośredniej przyczyny i to jego analiza oraz pokazanie ludziom jak to działa może pomóc w zapobieganiu wypadkom. Trochę jak z przyczynami zgonu: bezpośrednią, pośrednią, wyjściową. Jak prześledzisz łańcuch zdarzeń, to wyjściową przyczyną może być już pojechanie autem na imprezę, względnie pojechanie w niewłaściwym towarzystwie, które będzie potem namawiać do siadania za kierownicę "bo ty najmniej wypiłeś", a bezpośrednią przyczyną utrata kontroli nad pojazdem kończąca się lądowaniem w rowie. Znam młodych ludzi, którzy sami z siebie postanowili, że przez pierwsze dwa - trzy lata od otrzymania prawa jazdy nie wożą swoich rówieśników jako pasażerów, znam takich, którzy po jednej, drugiej przejażdżce nie wsiadają jako pasażerowie do wesołych autek pełnych nastolatków. Widać, że jak ktoś trochę myśli, to tych zagrożeń, o których w artykule mowa, jest świadomy.