Na rynku pracy brakuje kierowców więc, moim zdaniem, te wszystkie oh'y i ah'y z instruktorami "spalą na panewce", a potrzebni są wszyscy. Egzaminator powinien być urzędnikiem niezależnym od ekonomi WORD, podobnie jak obecnie dyrektor WORD. Potrzebne są głębokie zmiany, a nie udawanie "Wersalu".

Panie Macieju Kulka. Za moich czasów szkolnych jak ktoś rozrabiał na korytarzu czy coś to woźny/ nauczyciel czy dyrektor szkoły wytargał za pejsy, że bolało do końca dnia szkolnego. Dostawało się też solidnie linijką po łapach. Jak ktoś narozrabiał zbyt mocno to wszyscy zbierali się na auli i z klient mikrofonem w ręku przepraszał całą szkołę. A jak zostali poinformowani rodzice to od starego się dostawało takie "razy", że potem na wuefie wstyd się było rozebrać. Teraz zmieniły się czasy (moim zdaniem na dużo gorsze). Teraz to w szkole zaraz by była nie tylko oburzona matka i ojciec, ale z nimi policja i prokuratura. Do jakiego zawodu dzisiaj jest szacunek? Do mojego zawodu też nie ma.

Dlaczego do egzaminatora jest większy "szacunek" niż do instruktora? Przecież to jasne jak słońce. Egzaminator decyduje czy dany człowiek będzie miał PJ czy nie będzie miał. Czy gość obleje czy nie to kasa taka sama. Dlatego ze strachu głównie mają do niego "szacunek". Ten nawias przy słowie szacunek jest nie bez powodu. Bo co innego mieć szczery szacunek a co innego udawany. A niech mi Pan Panie Macieju powie.... Jak mieć szczery szacunek do egzaminatora buraka, który czepia się chamsko nazwaniem pokrywy silnika maską albo popędza na łuku bo deszczyk mu pada?? Gdzie on zasługuje na szacunek? Uwierzy mi Pan na słowo, że gdyby nie Policja i prawo to cały czas by się słyszało o incydentach przemocy fizycznej w WORD'ach. 1000 razy częściej niż w OSK'ach. Ja osobiście dużo większy szacunek i szczery szacunek miałem do swoich instruktorów niż do egzaminatorów. Panie Macieju.... Niech Pan przejrzy rzeczywistość na oczy. Pozdrawiam.

Ja do dziś wspominam zarówno mojego wykładowcę, który tak wykładał, że chciało się słuchać jego opowieści z przepisami w tle, że rozumiało się dlaczego tak, a nie inaczej. Jeszcze lepiej wspominam instruktora. Nigdy nie usłyszałem chamskiej i prostackiej odzywki, a nawet podniesionego głosu. Nauczył mnie więcej niż wymagał tego program. A egzaminator. Egzamin teoretyczny był ustny, więc trzeba było rozumieć przepisy, a nie tylko wykuć na pamięć ich treść, A praktyczny? Mój trwał 5 minut. Wyjazd, jedno parkowanie prostopadłe, dojazd do ruchliwej dwukierunkowej jednojezdniowej ulicy z pierwszeństwem i torowiskiem tramwajowym, skręt w lewo i "Dziękuję". Tak jest w wielu państwach do dziś. Porządni nauczyciele zawodu i obdarzony zaufaniem państwowy urzędnik. To co się dzieje u nas, także teraz, to czysty cyrk , i to z wielu punktów widzenia.

Bal, przeczysz sam sobie. Kolejny raz jeczysz, ze egzamintat opieprzyl Cię, ze sie guzdrales z ustawieniem lusterek a z drugiej strony tęsknisz za starymi czasami. No i nie odrozniasz nawiasu od cudzysłowia. A może pochwalisz sie za, którym razem zdałe egzamin taki specjalista jak Ty? Tak się wymadrzasz w każdej dyskusji a tak naprawdę...