"Nie będą mierzyć prędkości tylko rejestrować bezprawne wjazdy za sygnalizator." ...a powinny mierzyć: - prędkość pojazdu przed sygnalizatorem, - stan nawierzchni, pogodę, temperaturę (współczynniki przyczepności), - masę pojazdu wpływającą na tarcie opon o nawierzchnię, - stan techniczny opon, - wskaźniki skuteczności hamowania (nie mam pojęcia jak to chcą zmierzyć - może fotoradar rozróżnia rowerzystę od motocykla albo autobus od s. osobowego), - odległość pojazdu od sygnalizatora w momencie podjęcia decyzji widząc sygnał żółty, - ewentualny ruch pojazdów za hamującym gwałtownie, które to hamowanie jest zabronione, a więc: - ustalenie, czy ktoś zahamował "gwałtownie". Coś mi się wydaje, że bardzo drogie urządzenie ma powstać. Pytanie: lepiej gwałtownie zahamować przed autobusem z 70 pasażerami na pokładzie czy "załapać się" na czerwony sygnał? Cyborg nie zastąpi człowieka w tej kwestii... każdy cybernetyk to potwierdzi.

A ciekawe jak chcą udowodnić że złamano przepis nie stosowania się do sygnalizacji świetlnej. Jeśli sygnalizacja jest na drodze o podniesionej prędkości do 70 km/h i pojazdy poruszają się z tą prędkością w rzędzie, to przy każdej zmianie sygnału zielonego-żółty-czerwony następuje przejazd na czerwonym !!!!!!. To proste. Sygnał żółty trwa 3 sek i jest to standard. Zastosowanie się do przepisów, do sygnału żółtego powoduje w pewnych warunkach przejazd na czerwonym. Nie jest to żadne złamanie przepisów. Jadąc wzorowo stosując się do sygnału żółtego w pewnych warunkach przejeżdżam na czerwonym sygnale. Powód jest prosty stała długość sygnału żółtego 3 s.