Nic nie wnoszące brednie. Facet pływa, ale bez steru i żagla :-)

powiem tak mam swoją szkołę i wykręcam około 60 % zdawalności ponieważ mam motywację i satyswakcję a gratisem z tego są ludzie z polecenia co daje mi pieniądze , jeśli bym poszedł pracować do dużego OSK za 10 zł/h to może bym wykręcał 25 % zdawalności (zresztą takie szkoły mają taką zwykle zdawalność ) dlaczego ...bo miał bym to w d...? szkoda że ludzie z ministerswa nie kumają taki prostych podstaw marketingu ale jeśli by kumali to byśmi byli drugą Irlandią jak obiecywali ale wyszło jak zawsze...

bonopowiem tak mam swoją szkołę i wykręcam około 60 % zdawalności ponieważ mam motywację i satyswakcję a gratisem z tego są ludzie z polecenia co daje mi pieniądze , jeśli bym poszedł pracować do dużego OSK za 10 zł/h to może bym wykręcał 25 % zdawalności (zresztą takie szkoły mają taką zwykle zdawalność ) dlaczego ...bo miał bym to w d...? szkoda że ludzie z ministerswa nie kumają taki prostych podstaw marketingu ale jeśli by kumali to byśmi byli drugą Irlandią jak obiecywali ale wyszło jak zawsze... KUMAJĄ. Kiepska zdawalność to kasa dla WORD, których nie trzeba dotować. Dla dobrej zdawalności nikt nie postawi się durnemu egzaminatorowi, łącznie z szefami stowarzyszenia, bo oni też mają swoje OSK i układziki. I jak tu szanować siebie i swój zawód? Zaciskasz zęby i ciułasz kasę bo masz na utrzymaniu rodzinę i wiszące nad tobą kredyty z bankiem w tle. Więc podarujmy sobie te brednie o szacunku do zawodu, kiedy mamy problem z szacunkiem do siebie ucząc pod WORD, nie zawsze zgodnie z prawem.

dokładnie..artykuł totalnie nic nie wnoszący a wręcz gruntujący w powiedzeniu,że cała branża OSK jak i WORD to przysłowie leśne dziadki, które klepią sie po ramionach pierniczą farmazony o wzajemnym szacunku..a kaska leci :-) krótko i na temat: mniej ograniczeń, likwidacja WORD, egzamin na własnym aucie również w mały mieście i wszystko sie unormuje.

To jakaś obsesja z tą ceną minimalną! Wysoka cena kursu nie gwarantuje jakości. Uczyłam się w drogim, renomowanym OSK. Lekcje jazdy rozpoczęłam bez wewnętrznego egzaminu teoretycznego. Chyba z 20 godzin wyjeździłam zanim do tego egzaminu przystąpiłam. Wewnętrznego egzaminu praktycznego nie miałam w ogóle. Tylko dlatego, że chciałam, to wyjeździłam przepisowe 30 godzin. Inni kursanci porzucali jazdę i szli na egzaminy. Gdy pytałam, dlaczego tak się dzieje, to instruktor odpowiadał,że to ich sprawa. Ich sprawa, ale oszczędność OSK. To nie jest profesjonalne podejście. Gdy OSK ma lekceważący stosunek do prawa, to niech się nie dziwi,że jego kursanci a przyszli kierowcy, też będą to prawo łamać.